13 paź 2009

Do pracy nie mam daleko, dlatego poruszam się per pedes. I zawsze w drodze przyplącze się jakaś piosenka przewodnia. Pół biedy, jeśli jest to jakiś wygrzebany w necie hit w stylu "Co ty mi dasz". Najgorzej jest z kolędami, które zawsze wchodzą do głowy w ciepłe miesiące oraz z piosenkami z dzieciństwa. I nijak nie można się tych dźwięków pozbyć. Wyznaczają rytm pracy, ujawniają się podczas przerwy w postaci gwizdania lub nierzadko radosnego podśpiewywania. Może to zjawisko zaliczono już do zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych ? A oto piosenka przewodnia na dziś:


1 komentarz:

Anonimowy pisze...

ojej to moja ulubiona... a w ogóle Simply Red is The Best :) ja bym się nie pokusiła o nucenie jej, jak i przeważnie każdej innej ;) ... głos jeszcze gorszy od słuchu i odsłuchu. Pozdrawiam Fiola :)