11 paź 2009

W każdym tygodniku, dzienniku i internetowym serwisie dyżurnym tematem stal się stosunek pewnego reżysera z młodziutką dziewczyną. I jak to zazwyczaj bywa wyrok już zapadł. Jest o czym mówić, czym się karmić i niezdrowo podniecać. Stoję w kolejce. Przy kasie na małym prompterze wyświetlają się najnowsze doniesienia z kraju i ze świata. I słyszę: „Patrz Heniu, dwa rodzaje stosunku z nią odbył, skur... jeden, no!” W tej tragifarsie, żadna z ról, ani kata, ani ofiary nie jest do końca jednoznaczna. I naprawdę nie interesują mnie didaskalia. Błazen, zanim został osadzony w roli błazna, był królem. I to jest dla mnie najważniejsze.


p.s  A tak na marginesie...Przyznaję, iż mam takie marzenie (które tym rożni się od życiowego celu, ze jest nierealne i nigdy się nie spełni) że odbieram Oscara właśnie za role w filmie Polańskiego. I to się nie zmieniło, jak również to że moim ulubionym filmem jest „Nóż w wodzie”.

Brak komentarzy: