30 wrz 2008

39,9 i urzędniczka cmentarna


"Biblioteka to świat, bo świat to cmentarz. W bibliotece miliony myśli, których nie sposób poznać i nie sposób pamiętać. Setki tysięcy unieruchomionych myśli przyszpilonych do martwego papieru, zamkniętego tekturowym wieczkiem. Urzędniczka cmentarna (!) pobiera fiszki. Upomina z łagodną wyższością. Od razu widać, że zna świetnie rozkład katakumb. Jest wybrańcem, który dostał szansę codziennego odwiedzania tamtej strony. Wie, że drobna pomyłka w obłędnym kodzie liter, cyfr i kresek grozi poważnymi konsekwencjami. (...) Po przebrnięciu przez uświadamiającą rozmowę (którą prowadzi się głosem dostojnie ściszonym) i doniesieniu odpowiedniego zamówienia rozpoczyna się oczekiwanie. (...) Na korytarzu paru wariatów, bo tylko wariaci naprawdę kochają bibliotekę. (...) Pozostaje przemknąć przez salę, gdzie w ciszy skrzypiąca podłoga opowiada o wszystkich nierównościach kroków, o każdym najdrobniejszym potknięciu. Opadając na krzesło, oczekujący zamienia się w osadzonego. W końcu przykurzony grabarz popycha wózek a na nim kilkanaście trumien. Jedną lub dwie podsuwa pod nos - do wglądu."


To fragment książki Moniki Rakusy "39,9". Cóż, po przeczytaniu tego fragmentu miałam ochotę cisnąć ją w kąt, mimo, że to bardzo dobra książka. Przenigdy nie pomyślałabym o swoim miejscu pracy jako grobowcu. Dużo bliższe jest mi porównanie Borges'a, który wyobrażał sobie bibliotekę jako raj. Być może gdy zbliżę się do wieku autorki i będę częściej myślała o końcu swego żywota, wówczas wszystko skojarzę z cmentarzem? Szkoda tylko, że tak ciekawa książka rozpowszechnia tak krzywdzący stereotyp biblioteki i bibliotekarskiej profesji. Mogę tylko dodać, że nie czuję się urzędniczką, a już na pewno nie cmentarną i choć biblioteka służy zachowaniu tego, co przemija, to sama jest żywym, zmieniającym się organizmem, szczególnie wtedy, gdy pracują w niej młodzi pełni pasji i zapału młodzi ludzie. Życzę autorce omawianej tu książki, by udało jej się takich spotkać.

3 komentarze:

Karolina.ja pisze...

A mi pododba się spojrzenie Pratchetta na bibliotekę i l-przestrzeń. :) I rzeczywiście: bliżej nam do raju niż do cmentarza, ale podeście autorki jakoś mnie nie zaskoczyło. Swoją drogą - żeby dostać się do raju: trzeba być martwym. ;)

Eva Scriba pisze...

Chyba wolę raj na ziemi ;)

bagienny pisze...

Jakoś nie wyobrażam sobie wizyt w prosektorium, by wypożyczyć jakiegoś zdechlaka ;]