27 gru 2008

Dlaczego w Polsce lepiej nie chorować, czyli oddajcie mi moje pieniądze...

Niezwykle rzadko odwiedzam lekarza, a jeśli już jest to specjalista za którego usługi płacę. Ostatnio jednak nawiedziła mnie przypadłość - szczegóły pominę - z którą nijak nie mogłam sobie dać rady sama. Zatem powędrowałam, a raczej poczołgałam się na ostry dyżur. Nie przywitał mnie tam George Clooney ani tym bardziej doktor Burski, ale tak miła jak pani w akademiku - rejestratorka. Kiedy usłyszała z czym przychodzę, uniosła do góry brwi i stwierdziła, że nikt mnie raczej nie przyjmie bo to nie jest nagły przypadek, ale ona może zapytać. Zapytała, lekarz łaskawie się zgodził i kazała czekać w poczekalni. Poczekalnia - bez okien (naprawdę nie było czym oddychać) i ludzie czekający od godziny 16 (była 21). Minęło trochę czasu i kolejna miła postać zawołała w progu poczekalni: "Kto do chirurga?" i poszła. Konsternacja. Każdy czekający "przypadek" podpadał pod kategorię zabiegu chirurgicznego. Padło na mnie. Kolejnym dwóm pielęgniarkom wytłumaczyłam z czym przychodzę i usłyszałam znany tekst, że to nie nagły przypadek, ale może lekarz mnie przyjmie. W końcu zjawił się lekarz, który w zasadzie równie dobrze mógł być salowym jak i ochroniarzem - nie miał na sobie nic, co mogłoby go jakoś zidentyfikować, a fakt że badał mnie (a raczej ranę) bez rękawiczek pobudził rzeczone wątpliwości. Nietrudno zgadnąć, że padł znany tekst o nagłym przypadku i dopiero jak wrzasnęłam, że puchnie boli i co ja mam z tym do cholery zrobić, pan doktor łaskawie mnie przyjął. Zabieg wykonał bez znieczulenia, na szczęście w rękawiczkach tym razem, co zaowocowało - brak znieczulenia rzecz jasna -omdleniem. Z relacji świadków wiem, że trudno było znaleźć na korytarzu wodę, by mi pomóc.
I pytam się dlaczego, mimo, że płacę składki, jestem traktowana jak rzecz? Dlaczego lekarz, za którego płacę przyjmuje mnie z łaską? Jakim trzeba być człowiekiem, by wykonując w ten sposób swoje obowiązki domagać się podwyżki? Chcę wspierać tych lekarzy dla których przysięga Hipokratesa coś znaczy. Nic jednak nie wskazuje na to, bym mogła mieć wybór i przeznaczyć swoje pieniądze na prawdziwych "fachowców" oraz by w większości placówki służby zdrowia poddane zostały mechanizmom gospodarki rynkowej. Nic dziwnego, że apteki wyrastają jak grzyby po deszczu i jest ich po kilka na każdej ulicy. W takich warunkach rzeczywiście lepiej leczyć się samemu.
Dużo zdrowia życzy Eva Scriba.

1 komentarz:

Kefas pisze...

witaj w moim swiecie, ja tak od 1,5 roku choruje;p

niestety prywatyzacja tu nic nie da.. wiesz, ten lekarz zrobiłby jak należy jak byś poszła do niego prywatnie, oczywiście zabieg wykonałby na szpitalnym sprzecie, bo jakby inaczej.. "to Polska własnie"