25 kwi 2009

Portal Naszemiasto.pl donosi o Przystanku Książka w Warszawie. W tym akurat nie ma nic niezwykłego, ale tytuł notatki zmroził mi krew w żyłach i spowodował opad szczęki gdzieś w okolice kolan... "Czytałciuchy, do książek!"... Lubię innowacje językowe i słowne gierki, ale to już lekka przesada. Bo czy czytałciuch to osoba, która czyta napisy na odzieży? A może amator metek? Mam nadzieję, że ten popis słowny nie wejdzie do powszechnego użycia. A na razie jako czytałciuch (brrrr...) oddalam się w celu skonsumowania książki (niekoniecznie o modzie).

Brak komentarzy: