31 lip 2012

Biblioteki dla bibliotekarzy... wtf?

Przeczytałam to i oczy przetarłam ze zdumienia:

"Wszedłem na stronę Jagiellonki i ... dowiedziałem się, że nie mam, po co jechać, bo Biblioteka będzie w sierpniu zamknięta. Masz babo placek. Trudno sie mówi. (...) Jedne biblioteki mogą pracować, inne nie? Od czego to zależy? Widzimisie? Wygodnictwo? Zła organizacja pracy? Niedostateczny personel? Czy te biblioteki, które pracują podczas wakacji tak bardzo sie różnią od niepracujących? Następne pytanie będzie zgoła demagogiczne, dla kogo właściwie są biblioteki, dla bibliotekarzy, czy dla czytelników? Na Zachodzie coraz więcej bibliotek przechodzi na 7-dniowy tydzień pracy, niektóre biblioteki są otwarte od wczesnych godzin rannych do późnych wieczornych, a my tymczasem, w dobie rozwoju technologii informacyjnych, nie możemy sobie poradzić z tak prostą sprawą. Ktoś powie. Przecież bibliotekarze muszą kiedyś wybrać urlop. Ok. W Szczecinie jakoś sobie z tym radzą. Czasami myślę, że jest to problem rodem z PRL, bardzo podobny do chronicznie brakującego sznurka do snopowiązałek. Żebym nie został nazwany bibliotekofobem, dodam, że podobne zastrzeżenia mam do pracy archiwów, też zamykanych na cały sierpień. Ja wiem, że bibliotekarz, bibliotekarki, archiwiści i archiwistki, chcą się zrelaksować nad Adriatykiem, czy Kanarach. Nie odmawiam im tej przyjemności. Czy jednak pogodzenie tych dwóch spraw jest naprawdę niemożliwe? Puenta. Najlepiej zamknać biblioteki nie tylko na wakacje, ale na cały rok. W ten sposób bibliteki i bibliotkearze będą mieli święty spokój, nie będą sie im nastręczać kapryśni czytelnicy. Czy nie o to w tym wszystkim chodzi?"

Całość: tu

Jeśli macie konto na Fejsie, napiszcie proszę do tego kolesia i wytłumaczcie mu dlaczego biblioteki są zamknięte w wakacje. Zaczynam się zastanawiać, czy nie zorganizować wycieczek po bibliotekach i tych pomieszczeniach, które na co dzień są niedostępne dla czytelników. Może gdyby autor tego żałosnego tekstu zobaczył te góry książek, które porządkuję to zmieniłby zdanie? A gdyby poznał mój odcinek z wypłatą zorganizowałby zbiórkę by zafundować mi wycieczkę na te Kanary? Tylko czy to nie przykład betonowej ignorancji, której nawet empiria nie zmieni?

12 komentarzy:

Anonimowy pisze...

No to powiedz mi Eva, dlaczego biblioteki sa zamkniete w wakacje? Bo dla mnie to tez raczej niepojete... Tak jak autor tego artykulu napisal, wyglada na to, ze biblioteki sa dla bibliotekarzy a nie dla czytelnika. Ja pracuje w bibliotece, ktora jest zamknieta tylko w okresie Bozego Narodzenia. W przerwach pomiedzy semestrami pracujemy krocej, a w semestrach do 7, niektore biblioteki z mojego uniwersytetu pracuja do 10 wieczorem. No wiec, co Wy takiego robicie przez ten miesiac i jak mozna to zmienic? Co ulepszyc, moze by tak isc z duchem czasu?

just sayin'

Eva Scriba pisze...

Moja jest zamknięta przez dwa tygodnie w wakacje. W tym czasie nikt nie urlopuje - robimy skontrum i porządkujemy księgozbiór, co jest nieodzowne przy wolnym dostępie. A skrócony czas pracy biblioteki wynika z faktycznego zapotrzebowania - nasi czytelnicy mogą zabrać 15 wolumninów na cały okres wakacji. Oczywiście, zawsze znajdą się jednostki, które właśnie w wakacje przypomną sobie o istnieniu biblioteki, ale nie jest to powód by mówić o wszystkich instytucjach jako działających na potrzeby samych bibliotekarzy. Jest to krzywdzące dla pracujących w nich bibliotekarzy. Pozdrawiam.

Anonimowy pisze...

Cześć Ewo,
ja tym razem się z Tobą nie zgodzę.
Też uważam zamykanie bibliotek na okres wakacji za niedorzeczne, no chyba że jest tego jakiś sensowny, uzasadniony powód np. skontrum.
pozdrawiam
Ola

Anonimowy pisze...

Ja nie chce sie licytowac, ale moja biblioteka rowniez ma wolny dostep. Studenci moga wypozyczac 40 rzeczy (nuty, ksiazki, CD, DVD) na 28 dni (i moga przedluzac piec razy). W zwiazku z tym, ze mamy wolny dostep staramy sie robic tzw. shelf reading co jakis czas. No i to dziala :)

Pozdrawiam!

Eva Scriba pisze...

Dużo zależy od specyfiki danej biblioteki - podejrzewam że im większa tym czasu na uporządkowanie biblioteki potrzebuje więcej. U nas nie ma możliwości shelf readingu... Pozdrawiam

Anonimowy pisze...

Biblioteka Uniwersytecka we Wrocławiu zamknięta jest przez cały sierpień (skontrum?, odkurzanie?), a przez lipiec i wrzesień pracuje w bardzo niepełnym wymiarze godzin. Jeśli ktoś miał taki plan, żeby tam zajść w sierpniu, to oznacza, że właśnie sobie, niedojda, o jej istnieniu przypomniał, albo, co gorsza - jeszcze większy matołek - egzaminów w terminie nie zdał. No to jego problem, kij mu w oko. Nieśmiało tylko przypomnę Pani Bibliotekarce (z biblioteki uczelnianej?), że gdy się na przykład pracuje naukowo (dajmy na to) i coś tam się czyta, to tak już jest, że źródło odsyła do źródła (a w Wikipedii niestety wszystkiego nie ma), i trudno z góry przewidzieć (wypożyczając na zapas 15 książek) dokąd zostanie się odesłanym. Wiem, że to fanaberia - pracownicy biblioteki także wiedzą, iż to zawracanie głowy, więc budki z książkami zamykają

saszka

Eva Scriba pisze...

A jeśli już jakaś niedojda trafi do biblioteki, powiedzmy we wrześniu, to raczej chciałaby odszukać potrzebną książkę, prawda? I dobrze by było, żeby akurat nie była w oprawie, tak? Po to m.in. zamyka się biblioteki.

Anonimowy pisze...

Pozwolę sobie jeszcze raz napisać, a zatem Pani wybaczy, ale powyższa odpowiedź jest jedynie smutnym świadectwem tego, jak bardzo środowisko bibliotekarskie jest rodem z poprzedniej epoki i jak bardzo czytelnicy bibliotekarzom przeszkadzają, a komputery i wszelka modernizacja to jedynie sztafaż (generalizuję oczywiście, zatem wiadomo, że kogoś w ten sposób krzywdzę). Adnotacja o tym, że książka jest w oprawie potrafi tkwić przy jej opisie nawet przez rok (to głównie doświadczenia z bibliotek wrocławskich, nie sądzę jednak, by jakoś odbiegały one od średniej krajowej) i zadna przerwa wakacyjna nie ma tu nic do rzeczy. Poza tym można wywnioskować z Pani odpowiedzi, że to, iż bibliotekarzowi udaje się bezpośrednio przed wakacyjną przerwą na sprzątanie (czyli w gorącym okresie sesji) wyłuskać jakąkolwiek książkę z tego niesamowitego bałaganu, jaki przez cały rok narobili źli czytelnicy - świadczy wyłącznie o wielkiej determinacji tegoż bibliotekarza. No cóż, biorąc pod uwagę, że w większości znanych mi bibliotek naukowych nie ma wolnego dostępu do półek - trudno nie dojść do wniosku, że autorami tegoż bałaganu są jednak sami bibliotekarze, którzy nie są w stanie zapanować nad chaosem wypożyczeń. Swoją drogą ciekawe, czemu w bankach nie muszą organizować corocznego miesięcznego sprzątania, albo na przykład w sklepach (niech będzie, w wielkich, istniejących na świecie ksiągarniach). (Proszę oczywiście wybaczyć to porównanie książki do towaru, albo co gorsza do przelewów, które Panią, reprezentantkę kultury bezwzględnie wysokiej, niewątpliwie razi, jednak wbrew pozorom nie jest ono tak bardzo pozbawione sensu, gdyż w każdym przypadku chodzi o organizację pracy).
A tak zupełnie na zakończenie, w nawiązaniu do przytoczonego komentarza niedoszłego użytkownika zbiorów Jagiellonki (czyli, jak to Pani wdzięcznie ujęła: kolesia i prawdopodobnego reprezentanta
betonowej ignorancji) - i w nawiązaniu do zbiórki na wakacje na Kanarach albo nad Adriatykiem - otóż, z tego, co kojarzę, Włochy pozostają w bezpośredniej styczności z tym ostatnim, choć no fakt, Rzym dużo mniej niż na przykład Wenecja - jednak i tak nie wydaje mi się, by łatwo przyszło Pani nazbierać na tegoroczny wyjazd - chociaż może się mylę, a ignorancja ta wynika z faktu, że nie mam na co dzień do czynienia z tymi przerażającymi pomieszczeniami wypelnionymi po sufit pomieszanymi, nieoprawionymi książkami

saszka (niedojda)

Eva Scriba pisze...

Powtórzę - tekst był w moim odczuciu krzywdzący dla bibliotek i pracujących w nim bibliotekarzy.
Skoro uznajemy zamykanie bibliotek za fanaberię to dlaczego nie mamy pretensji do lekarzy/posłów/urzędników, że w miesiącach wakacyjnych są na urlopie zamiast nam służyć?
I tak zupełnie na marginesie biblioteka w której pracuję jest bardzo prokliencka.

Anonimowy pisze...

Do Saszki: zgadzam się a tobą jeśli idzie o patologię we wrocławskiej Bibliotece Uniwersyteckiej, ale to jest zupełnie odrębny temat. Co do przedmiotu dyskusji - nie podoba ci się organizacja pracy biblioteki z której korzystasz jako pracownik naukowy? Na każdej uczelni działa coś takiego jak Rada Biblioteczna, możesz jej zgłosić swoje sugestie, możesz napisać do dyrekcji biblioteki (bo to dyrekcja podejmuje decyzje o zamykaniu biblioteki na okres wakacji, a nie "panie bibliotekarki"), możesz wpłynąć na bibliotekę na wiele różnych sposobów. Jechanie po blogerach nie jest jednym z nich.

Magdalena

sygnaturka pisze...

Moja biblioteka w wakacje czynna jest 4 dni w tygodniu, w skróconych godzinach. Poniedziałki zawsze są dla nas, podobnie te pozostałe cztery godziny. I proszę mi wierzyć, mamy co robić. I nie jest to ani skontrum, ani sprzątanie na półkach (jakoś tak wyszło, że jednak umiemy zachować porządek na półkach). Jeśli, Saszko, nie wiesz, co bibliotekarze robią poza podawaniem książek, oprawianiem ich i sprzątaniem kurzu z półek, to nie wygłaszaj, proszę, tak krzywdzących dla nas opinii. My u siebie zawsze jesteśmy proklienccy - jeżeli ktoś przyjdzie, kiedy mamy zamknięte, otwieramy mu i tak, bo właśnie jesteśmy dla czytelników. Ale jeżeli mamy całą masę pracy, która wymaga pewnej ciągłości i zajmuje nas wszystkie plus oba komputery pracownicze, to te cztery godziny musimy mieć zamknięte, zeby jak najszybciej wszystko skończyć. Urlopami się wymieniamy, więc akurat w naszym przypadku nie jest to argument do zamykania biblioteki. I chociaż z jednej strony sądzę, że jakoś można zorganizować pracę tak, by biblioteka w wakacje była otwarta, to wiem też, że nie w każdej bibliotece jest to możliwe. Chyba raz na rok można bibliotekę zamknąć, żeby potem mogła działać bez przerwy przez pozostałe 11 miesięcy?

Eva Scriba pisze...

@Magdalena: Dziękuję za komentarz
@Sygnaturka: Zgadzam się z Tobą w 100%
Pozdrawiam ciepło.