"Ewelina Kubasik, 38 lat, mieszka w Jarocinie, pracuje w bibliotece publicznej
- Choć nie jestem pokoleniem Y, to z chęcią powiem im o moim doświadczeniu. Po maturze chciałam iść na studia, ale nie dostałam się na romanistykę. Poszłam do studium bibliotekarskiego. Szkoła była tuż przy bibliotece, mieliśmy mnóstwo zajęć praktycznych. Przez dwa lata uczyłam się zawodu, a nie tylko teorii. Co więcej, po studium od razu dostałam się na studia, i to na dwa kierunki - polonistykę i kulturoznawstwo. Wybrałam ten drugi.
Chociaż kulturoznawstwo było bardzo ciekawym kierunkiem, na którym wykładali wybitni profesorowie, to pracuję w wyuczonym zawodzie. Jestem bibliotekarką. Kulturoznawstwo okazuje się przydatnym, ale jednak uzupełnieniem.
Żal mi młodych, którym wbija się do głowy, że jedyna słuszna droga to studia. Idą na nie wszyscy, nawet ci, którzy ledwo zdali maturę lub nie mają ochoty na studia, ale ulegają presji. I potem jest, jak jest. Wyliczanka fakultetów i frustracji, bo nie ma pracy. Niejednokrotnie okazuje się, że ma się "zbyt wysokie" wykształcenie do wymagań na danym stanowisku.
W rodzinie mam maturzystkę, zdolna dziewczyna, ale i tak doradzam jej, żeby poszła najpierw do studium. Na studia dopiero wtedy, gdy okaże się, że zawodu, który chce zdobyć, nie uczą w szkołach pomaturalnych. "
- Choć nie jestem pokoleniem Y, to z chęcią powiem im o moim doświadczeniu. Po maturze chciałam iść na studia, ale nie dostałam się na romanistykę. Poszłam do studium bibliotekarskiego. Szkoła była tuż przy bibliotece, mieliśmy mnóstwo zajęć praktycznych. Przez dwa lata uczyłam się zawodu, a nie tylko teorii. Co więcej, po studium od razu dostałam się na studia, i to na dwa kierunki - polonistykę i kulturoznawstwo. Wybrałam ten drugi.
Chociaż kulturoznawstwo było bardzo ciekawym kierunkiem, na którym wykładali wybitni profesorowie, to pracuję w wyuczonym zawodzie. Jestem bibliotekarką. Kulturoznawstwo okazuje się przydatnym, ale jednak uzupełnieniem.
Żal mi młodych, którym wbija się do głowy, że jedyna słuszna droga to studia. Idą na nie wszyscy, nawet ci, którzy ledwo zdali maturę lub nie mają ochoty na studia, ale ulegają presji. I potem jest, jak jest. Wyliczanka fakultetów i frustracji, bo nie ma pracy. Niejednokrotnie okazuje się, że ma się "zbyt wysokie" wykształcenie do wymagań na danym stanowisku.
W rodzinie mam maturzystkę, zdolna dziewczyna, ale i tak doradzam jej, żeby poszła najpierw do studium. Na studia dopiero wtedy, gdy okaże się, że zawodu, który chce zdobyć, nie uczą w szkołach pomaturalnych. "
Z tego co wiem już nigdzie w Polsce nie można zrobić studium pomaturalnego w naszej profesji. Ewentualnie z dziedzin pokrewnych. W literaturze można spotkać pogląd, że wobec zmian w otoczeniu biblioteki oraz zwiększających się wymagań wobec zawodu, takie studium nie byłoby obecnie wystarczające. Być może inne zdanie mają na ten temat ci, którzy studiują bibliotekoznawstwo. Spójrzcie co znalazłam przygotowując się do egzaminu i szukając artykułów na temat poszczególnych zagadnień:
Bardzo finezyjna czcionka, jak na takie określenie, nie ma co.
2 komentarze:
Znam osobiście Ewelinę to bardzo zaangażowana i aktywna bibliotekarka, która nie daje sobie w kaszę dmuchać i robi w Jarocinie sporo:) Poznałem ja na Kryminalnej Konferencji Bibliotekarzy we Wrocku:)
Takie też sprawia wrażenie i tego nie kwestionuję. To bardzo dobrze, że pojawiamy się w takim kontekście, a nie tylko ustawy deregulacyjnej np. ;)
Pozdrawiam. :)
Prześlij komentarz