Są jeszcze biblioteki, gdzie miejsce do całodobowego zwrotu książek nazywa się trezorem. Nie lubię tej nazwy. I to nie dlatego, że specyficznie wymawiam "r", a w tym słowie występuje ono dwa razy. Po prostu źle brzmi... Hans Trezor, oficer niemiecki... Trezor urządzenie podobne do garoty... Takie mam skojarzenia. Wolę już słowo wrzutnia, choć najbardziej podoba mi się używane w Bibliotece Politechniki Poznańskiej - określenie Wrzutka. Dziś natomiast odebrałam telefon od czytelniczki, która pod koniec rozmowy stwierdziła, że jak nie zdąży do biblioteki, to książki wrzuci do zsypu.
Wrzutnia w wersji luksusowej nie jest już dziurą w ścianie, a pięknym, kolorowym, przyciągającym wzrok biblioboxem. Bibliobox zbiera też książki darowane bibliotece. Zobaczcie sami:
6 komentarzy:
Piękne te biblioboxy! :) Ja mówię na wrzutnię - wrzutnia albo zwrotka ;) Choć wiem, że to drugie prędzej się skojarzy z poezją, ale co ja poradzę na skojarzenia własnego mózgu.
Zwrotka bardzo mi się podoba! :D Pozdrawiam ciepło.
Nasza w Olsztynie ma na imię Stefan :D Czytelnicy wybrali :D
Stefan jest git! ;)
Stanowczo bibliobox pod zielonogórską biblioteką jest najmniej ciekawy.
Prześlij komentarz