23 sty 2010

Pani Shhhh

Czytelnik1: Ile ludzi... Nie wchodzimy...
Czytelnik2:Już nas wpisałem [do zeszytu odwiedzin], zostajemy...
Czytelnik1: Nie, ja wychodzę...
E.[niestety, głośno... upss...]: Też bym tak chciała powiedzieć, ale niestety muszę tu siedzieć...
Czytelnik2:A widzisz, zostajemy żeby Pani było raźniej...
[Thx. Na pewno będziecie hałasować. A przed chwilą ktoś zapytał czy jest jakiś dopuszczalny poziom decybeli w bibliotece. Serio. Nie wiem, czy jest ale dziś na pewno został przekroczony. Gardło mam zdarte od przypominania, że tu jest biblioteka. Chyba zamieniam się w Panią Shhhhh]

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

No nie może być tak źle... u mnie w czytelni z reguły bywa spokój i rzadko kiedy muszę przypominać w jakim miejscu się znajduję ja i czytelnicy :)

Eva Scriba pisze...

W zasadzie ja też rzadko...w tygodniu. Weekendy to masakra.
Pozdrawiam

sygnaturka pisze...

U nas generalnie nie ma obowiązku zachowania ciszy, jako że nie mamy czytelni w dosłownym znaczeniu. Ale ludzie z reguly sami się pilnują, na szczęście. Gardło lecz cytryną i miodem :)