29 cze 2010

Mucha nie siada

I leżę na dowolnie wybranym z dwóch boków i mam to co w życiu najświętsze (święty spokój) i kryminał w ręku i dobrą, mrożoną herbatę pod ręką, a tu spokój mój zakłóca owad, co to do pokoju przez otwarte, zapraszające okno wleciał. I nad uchem brzęczy, jakby nakierowany na ten organ był właśnie. Więc wstaję, do kuchni po ścierkę biegnę i owada, muchę znaczy się przeganiam, tak żeby oknem wyleciała nie uszkodzona bardzo. A przy okazji przypominam sobie jak jakiś juz czas temu na targach książki niemieckie wydawnictwo Eichborn, które właśnie muchę ma w logo, w hali wystawowej uwolniło (nie wiem czy adekwatne to słowo) dwieście much, które to do odwłoków miało przyczepione małe banery reklamujące wydawnictwo. Banery za pomocą wosku przyczepiono i podobno żadna mucha nie ucierpiała. Ale że mucha się raczej z nieczystością kojarzy, to cały pomysł wydał mi się nieco hmmm gówniany.





Brak komentarzy: