Miało być radośniej, tym bardziej że weekend był baaardzo ciekawy i w sumie jestem doładowana pozytywną energią, ale jakoś tak mi wyszło... F. podsuwa lipcowy numer Charakterów z artykułem, który koniecznie muszę przeczytać. I znajduję we wstępie cytat, kwintesencję. Amos Oz jest tym, który przed bazyliszkiem postawił lustro: W noce naszej miłości czasem się zapominałem, chwilami kierowała mną jakaś pierwotna dysząca istota. Miłość się skończyła, wróciłem do siebie. Wróciłem i nic nie znalazłem. Słone pustkowie. Bezwodne martwe równiny. Kilka tęsknot rozproszonych jak cierniste krzewy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz