Właśnie skończyłam szósty tom przygód bibliotekarki Aurory Teagarden, którą to powołała do życia, na kartach swoich kryminałów, amerykańska pisarka Charlaine Harris.
Aurora jest bystra, nieco złośliwa, bezpośrednia i ma ogromny talent do wpadania w tarapaty, co w jej przypadku oznacza, że zawsze jest na miejscu zbrodni i zostaje w jej rozwikłanie wplątana.
Aurora jest bibliotekarką.
Tym, co mnie do lektury kolejnych tomów przyciągnęło jest główna bohaterka i wykonywana przez nią profesja. Pchana zawodową ciekawością czekam na kolejne dwa tomy serii. Bo jedno trzeba oddać autorce cyklu - Aurora Teagarden to świetnie wykreowana postać, której nie da się nie lubić - ale nie jest to sympatia spod znaku wymieniamy się przepisami, a raczej w stylu chodzimy razem na wódkę (jeśli wiecie co mam na myśli).
Zajęcie to sprawiało, że znowu czułam się sobą, zwłaszcza, że moja praca miała sens - mówi o pracy w bibliotece Aurora. Po sześciu latach rzuca jednak to zajęcie, by sprzedawać nieruchomości. Okazuje się jednak, że mimo znacznych profitów finansowych, związanych z nową pracą, tęskni za poprzednim miejscem:
Wraca do pracy w bibliotece, gdzie wszędzie dookoła unosi się ten cudowny zapach książek i uspokajające, inteligentne poczucie przebywania w otoczeniu kolejnych generacji myśli.
Takich niegramotnych fragmentów, pozytywnych jak i negatywnych, dotyczących pracy w bibliotece, jest oczywiście w tym cyklu mnóstwo. Spotkamy tam m.in. niezadowoloną czytelniczkę, której bibliotekarka zasugerowała, że wybrana książka na pewno jej się nie spodoba. Czytelniczka poskarżyła się dyrektorowi biblioteki tymi słowy: Komentarze bibliotekarza odnośnie do wyborów czytelniczych są równoznaczne z cenzurą.
Mocne? Samo życie!
Aurora jest bystra, nieco złośliwa, bezpośrednia i ma ogromny talent do wpadania w tarapaty, co w jej przypadku oznacza, że zawsze jest na miejscu zbrodni i zostaje w jej rozwikłanie wplątana.
Aurora jest bibliotekarką.
Mam cztery stopy i jedenaście cali, noszę szkła w szylkretowej oprawie i spełniłam swoje marzenie z dzieciństwa, by zostać bibliotekarką.Ponieważ interesuje się historią morderstw i seryjnymi zabójcami, ochoczo pomaga lokalnej policji, gdy w miasteczku Lawrenceton dochodzi do kolejnych zbrodni.
Byłam zdania, że wiele znanych mi kobiet byłoby świetnymi detektywami. Powinniście kiedyś zobaczyć moje koleżanki z biblioteki, jak tropią zaginioną książkę.Same zagadki kryminalne, które składają się na kolejne części cyklu, nie są porywające i średnio wprawiony czytelnik kryminałów nie powinien mieć trudności z ich rozwikłaniem. Lektura to łatwa, lekka i przyjemna, ale też taka, która wiele po sobie nie pozostawia, nie przynosząc też ze sobą emocji, skłaniających czytelnika do obgryzania paznokci ze zdenerwowania i zarywania nocy, poświęconych lekturze.
Tym, co mnie do lektury kolejnych tomów przyciągnęło jest główna bohaterka i wykonywana przez nią profesja. Pchana zawodową ciekawością czekam na kolejne dwa tomy serii. Bo jedno trzeba oddać autorce cyklu - Aurora Teagarden to świetnie wykreowana postać, której nie da się nie lubić - ale nie jest to sympatia spod znaku wymieniamy się przepisami, a raczej w stylu chodzimy razem na wódkę (jeśli wiecie co mam na myśli).
Filmowa Aurora - w tej roli Candace Cameron Bure - znana z serialu "Pełna chata" |
Za każdym razem, gdy szłam do mojego dawnego miejsca pracy, czułam ukłucie żalu. Brakowało mi tych rzeczy związanych z pracą tutaj: tego, że jako pierwsza widziałam wszystkie nowe książki (i mogłam je przejrzeć za darmo), możliwości spotkania i poznania tylu ludzi, na których inaczej bym się nie natknęła, koleżeństwa łączącego bibliotekarzy, samego przebywania pośród tak wielu książek.
Wraca do pracy w bibliotece, gdzie wszędzie dookoła unosi się ten cudowny zapach książek i uspokajające, inteligentne poczucie przebywania w otoczeniu kolejnych generacji myśli.
Takich niegramotnych fragmentów, pozytywnych jak i negatywnych, dotyczących pracy w bibliotece, jest oczywiście w tym cyklu mnóstwo. Spotkamy tam m.in. niezadowoloną czytelniczkę, której bibliotekarka zasugerowała, że wybrana książka na pewno jej się nie spodoba. Czytelniczka poskarżyła się dyrektorowi biblioteki tymi słowy: Komentarze bibliotekarza odnośnie do wyborów czytelniczych są równoznaczne z cenzurą.
Mocne? Samo życie!
1 komentarz:
A wydawałoby się, że jako bibliotekarka powinnam być na bieżąco z książkami i filmami, których bohaterkami są właśnie bibliotekarki. O ile często trafiam na dziewczyny pracujące w księgarniach, tak na bibliotekarki nie. Muszę koniecznie zapoznać się bliżej z Twoim blogiem, coś czuję, że znajdę tu kilka fajnych rzeczy ;)
Pozdrawiam!
Prześlij komentarz