28 lip 2008

Nie szata zdobi człowieka...


Nie szata zdobi człowieka. Liczy się wnętrze. Oczywiście... Tylko nie znam nikogo, kto by się ekscytował zdjęciami rentgenowskimi (no, może poza lekarzami) A jednak ludzie mają niebywałą zdolność nadawania innym cech tylko na podstawie tego jak wyglądają. Dobrze, jeśli strój rzeczywiście jest odzwierciedleniem przekonań, zawodu, czy przynależności do określonej grupy społecznej. Gorzej, jeśli konkretna profesja budzi od razu negatywne skojarzenia tekstylne. Tak jest w przypadku bibliotekarek. Jak powszechnie wiadomo konfekcja bibliotekarki obejmuje głównie stroje bezkształtnego kroju w kolorze szarym. Do tego konieczne są grube rajstopy. Wizerunku dopełniają okulary i buty na płaskim obcasie. Mając przed oczami taki wizerunek nietrudno przypisać cechy charakteru. Bibliotekarka zatem to kobieta nieciekawa, nudna i smutna. Niespełniona zawodowo, a więc często złośliwa. Zamknięta w sobie i pozbawiona pasji. Trudno zmienia się stereotypy. Przydałaby się w tej mierze kampania społeczna. Bo cóż z tego, jeśli napiszę, że mam mnóstwo zainteresowań, tworzę, podróżuję, realizuję swoje marzenia, a przede wszystkim lubię, to co robię?

4 komentarze:

sygnaturka pisze...

wiele mówi się w naszym zawodzie o stereotypie bibliotekarzy. Pomijając fakt, że część naszych kolegów i koleżanek po fachu sama na to pracuje, to sądzę, że wizerunek współczesnego bibliotekarza się zmienia. Już nie wszyscy nas tak postrzegają. Na całe szczęście. Szkoda tylko, że sami nie robimy wiele, by to ludziom uświadomić. Jeśli o mnie chodzi, staram się zaprzeczać temu, jak tylko mogę. Czy to coś da? Mam nadzieję, że tak. Jestem przekonana, że ludzie, których spotykam, wpływają na mnie w jakiś - nawet najmniejszy - sposób, i tak samo ja wpływam na nich, na ich postrzeganie mnie i mojego środowiska zawodowego. Robię wszystko, by być pracownikiem fachowym i sympatycznym, wysłuchującym i żartującym, współczującym i radzącym, kiedy trzeba. Bibliotekarz jest trochę jak barman - ludzie nam się zwierzają, szukają pomocy. Chcę być kimś, kogo zapamiętają. Zmieniłam teraz pracę. Czytelnicy, którym mówiłam, że odchodzę, przeważnie reagowali miło - chcieli, bym została, pytali, czy wrócę, mówili komplementy. To oni dają mi ochotę do dalszej pracy i są żywym dowodem na to, że stereotyp da się pokonać.

Anonimowy pisze...

Niestety tak już jest, że w kontakcie z drugim człowiekiem najpierw dostrzegamy "zewnętrze" i jeśli jest ono nieciekawe często rezygnujemy z wysiłku "zajrzenia pod szatę", a tam często kryją się klejnoty. A stereotypy... cóż... pozostaje z nimi walczyć.

Były Młody Bibliotekarz (BMB)

Anonimowy pisze...

Jeszcze o wizerunku bibliotekarzy. Spędziłem kilka miesięcy w studium medycznym (pielęgniarstwo) i choć było nas tam kilku potencjalnych "czopków" w tłumie potencjalnych "piguł", to nasz wizerunek wcale na tym nie cierpiał, a wręcz przeciwnie. Mężczyźni w tym zawodzie są bardzo mile widziani. Natomiast w studium bibliotekarskim traktowani byliśmy czasem nawet przez koleżanki jak trzecia płeć. Mówiło się, że są kobiety, mężczyźni i bibliotekarze (masculinum). Później, pytany czasem o zawód przez kobiety słyszałem czasem "Bibliotekarz? To takie niemęskie". Bibliotekarz mężczyzna postrzegany jest często w najlepszym razie jako gej. Jeśli nie jest gejem, to dla wielu nie jest pełnowartościowym facetem. Takie odnoszę wrażenie. W przypadku niektórych profesji to faceci muszą się emancypować.

BMB

Eva Scriba pisze...

Nie, no w bibliotekarskim fachu mężczyźni też są bardzo mile widziani, w końcu ktoś musi dźwigać te ciężkie książki ;))) Pozdrawiam.