W jednym z poprzednich postów skrytykowałam postawę Kościoła katolickiego w sprawie gender. Chodziło o nonsensowną wypowiedź Benedykta XVI: "To, co często wyraża się i rozumie pod terminem ''gender'' prowadzi w ostateczności do autoemancypacji człowieka od stworzenia i od Stwórcy. Człowiek chce stwarzać się sam oraz dysponować samemu zawsze i wyłącznie tym, co go dotyczy. W ten sposób jednak żyje przeciwko prawdzie, żyje przeciwko Duchowi stworzenia" i fakt, że Kościół w ogóle zajmuje stanowisko w tej sprawie. Niestety post ten, jak i wcześniejszy przepadł, a z nim wiele zjadliwych komentarzy. Bo w tym kraju trzeba być katolikiem i papieża krytykować nie można, a już na pewno nie może robić tego bibliotekarka... Wszystkim "zatroskanym" przytoczę słowa pewnego księdza: "Kościół katolicki… zawsze przestrzegał swych wiernych, by umysł swój karmili tylko rzeczami prawdziwemi i dobremi, nie tracąc czasu na czytanie rzeczy złych, i nie narażając się przez to na liczne szkody". Amen.
Nikogo nie zmuszam do czytania swojego bloga - jest to przestrzeń, gdzie prezentuję swoje poglądy, a jeśli nie mieszczą się one w stereotypie bibliotekarki jako osoby nie mającej własnego zdania i nie interesującej się niczym prócz książek, to jego problem.
2 komentarze:
Hej,
moim skromnym zdaniem powinnaś usunąć złośliwe komentarze, a nie cały post! Szkoda! A poza tym - jak napisałaś - to Twój blog, Twoje miejsce i masz prawo do Twojego zdania! Żyjemy (chyba?!) w wolnym kraju gdzie można wypowiadać głośno swoje zdanie... I to bez znaczenia kim sie jest z zawodu! My, bibliotekarki, też mamy swoje zdanie...i zdarza nam się myśleć o czym innym niż książki ;-))
Pozdrawiam gorąco w ten zimowy pranek :-)
Tez Bibliotekarka (tak! przez duże B!)
Nie jesteś sama :-)
Prześlij komentarz