"Najwięcej odkryć, najwięcej tropów zawdzięczam literaturze. Jestem osobą dotkliwie uzależnioną od książek, wręcz fizjologicznie, z prawdziwym "telepem" - drżeniem rąk i nieumiejętnością znalezienia sobie miejsca - gdy nie mogę czytać. (...) Ja z książkami rozmawiam jak mało z którym człowiekiem, (...) idą za mną przez życie. Czasem przychodzi dzień, kiedy dzięki nim czuje się bogatsza, czasem czuję się biedniejsza. Raz myślę, że się rozwijam, a potem znowu, że się zwijam. Ale te książki mi towarzyszą. I składam się z nich w tak samo dużej części jak z ludzi, z którymi byłam w bliskiej i intensywnej wymianie. Różnica polega na tym , że ludźmi się oblepiam, a książki składają się na mnie głębiej. Dotykają tej nitki, wokół której się buduję. Bardzo bym się chciała dowiedzieć, czym jest ta nitka. I czy ona jest moja. Czy tylko przeze mnie przechodzi? I gdzie prowadzi? Do jakiejś odpowiedzi?"
Nie mogłam nie podzielić się słowami Agnieszki Glińskiej (reżyserki, aktorki) z ostatniego numeru "Zwierciadla". Nie pamiętam, by jakakolwiek wypowiedź na temat książek zachwyciła mnie tak bardzo jak te słowa. Opis uzależnienia. Ulegam książkom w ten sam sposób. Jestem chora, gdy nie czytam. I ten dreszcz, gdy wchodzę w nowy świat. I czasem żal, że już koniec. A potem drganie tej nitki lub jak u mnie pękanie pestki. Odurzenie. I tak do następnego razu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz