29 lip 2009


„Na końcu ulicy, wzdłuż której stały domy jednorodzinne pomalowane jaskrawą niebieską farbą, mieściła się biblioteka publiczna Ettinsford. W odróżnieniu od małych willi otynkowane ściany małej biblioteki uginały się pod własnym ciężarem. Wypaczone ramy okienne wyglądały, jakby zrobiono je z drewna wyrzuconego na brzeg przez morze. Szyby oblepiał czarny kurz. Był pochmurny wieczór i okna rzucały pomarańczowe projekcje na wilgotne chodniki. Mewy kłóciły się, przycupnięte w rzędach wzdłuż rynsztoków, skrzeczały na Idę, kiedy z trudem wchodziła po stopniach do drzwi wejściowych. (...) Zapach w bibliotece budził wspomnienie klasy w jej szkole: kreda, środki dezynfekcyjne i coś słodkiego jak guma balonowa. Półki na książki były chromowane, ściany beżowe i niczym nieprzyozdobione, nie licząc kącika dla dzieci, gdzie leżała sterta poplamionych woreczków do gimnastyki wypełnionych styropianem. Tam na ścianie widniały rysunki przedstawiające bajkowe postaci w jaskrawych ubraniach, z niezdarnymi dłońmi, niepasującymi do reszty ciała. Podeszła do bibliotekarza, mężczyzny w kolorowej koszuli i modnym krawacie. Miał rumiany, podwójny podbródek i przedziałek na blond włosach. Kiedy zapytała o orchiwum z gazetami, nie odpowiedział, tylko ze znudzoną i obrażoną miną leniwie podniósł rękę, żeby pokazać. Przeszukanie maleńkiego archiwum nie powinno zabrać dużo czasu. (...) Niestety, wydania lokalnych gazet były nieuporządkowane, a systematyzowano je z taką samą ospałością, jaką popisał się bibliotekarz. Ida nie miała wyjścia, musiała od nowa poukładać wydania we właściwej kolejności. (...) Proszenie bibliotekarza o pomoc z pewnością nic by nie dało (...) Odłożyła czasopisma na półki i po cichu wyszła z biblioteki.”
Fragment z powieści „Dziewczyna o szklanych stopach” (Ali Shaw), którą wydawca popularyzuje pod hasłem „magiczna love story dla miłośników Haruki Murakamiego” i nie jest to tylko pusty slogan. Rzeczywiście jest to niezwykła powieść o miłości, ale też o poszukiwaniu własnej drogi, o kryjącej się w człowieku tęsknocie za magią, o spełnieniu, odwadze, próbach przezwyciężenia bezlitosnego upływu czasu i zmierzenia się z niełatwą czasem przeszłością. Nic nowego w zasadzie i serwowane w wykonaniu niejakiego Coelho co sezon, ale akurat po debiutancką powieść młodego Brytyjczyka sięgnąć warto – ze stworzonego przez niego świata nie wychodzi się od razu po przeczytaniu książki. I jest w nim coś, co sprawia, że chce się do niego wrócić.

1 komentarz:

sygnaturka pisze...

Wchodzę po urlopie i widzę, że zaczynasz kolekcjonować fragmenty z bibliotekarzami w tle? ;) Polecam stronę mojej ulubionej biblioteki www.bibliotekaprzyketlinga.blogspot.com, która prowadzi akcję "Bibliotekarska gęba".
Pozdrawiam i... czytam dalej, nadrabiając zaległości:)

sygnaturka już mężatka ;)