4 sie 2009

Tygodnik "Wprost" w artykule, nie wiedzieć czemu zatytułowanym"Jak uniknąć niemoralnych propozycji" pod hasłem "Nie rób tego w łóżku, czyli jak nie zepsuć seksu, jeśli już się przydarzy" radzi: "Nie spłosz jej/go. Nie spiesz się. Niech akcja rozwija się powoli. Gdy ona zrzuci z siebie ubranie zbyt szybko, on pomyśli, że jest łatwa [buahahhha!] . Gdy on od razu rozepnie rozporek, ona stwierdzi, że ma złe zamiary [że co?!]. Trzeba się więc maskować. W naszym kręgu kulturowym przed pójściem do łózka niezbędne jest stworzenie przynajmniej pozorów więzi emocjonalnej, choćby miała trwać tylko kilka dni."Najwyraźniej żyję w zupełnie innym kręgu kulturowym niż autorzy artykułu. Dalej jest jeszcze gorzej. Co warunkuje udaną randkę? Otóż: "na pierwszą randkę wybierz najładniejsze ubranie, zadbaj o fryzurę, przypomnij sobie najciekawsze dowcipy i kup najprzyjemniej pachnące kwiaty. Twój strój powinien być niebanalny, niezbyt wyzywający i oczywiście czysty [a to co? Poradnik z lat 60.?] i dalej "Pierwsza randka nie powinna trwać zbyt długo (...)powinna pozstawić niedosyt. A skoro niedosyt to absolutnie nie może zakończyć się w łóżku [Amen]. Teraz wiem dlaczego nie chodzę na randki.

1 komentarz:

sygnaturka pisze...

Ja chodzę tylko z mężem. Ale chyba też żyję w innym kręgu kulturowym, bo kończą się inaczej :D