13 lis 2010

Melansh

Po melanżu, wiadomo alko-głód dopada, więc trzeba doczołgać się do najbliższej budki ze śmieciowym żarciem, zanim będzie można zalec na łóżku i odlecieć helikopterem. Wprawdzie nie byłam świadkiem tej scenki, ale mogła się ona wydarzyć wczoraj w Ezoterycznym Mieście.
"Przy budce z fast foodami.
Sprzedająca (podając zapiekankę): - Życzy pan sobie do tego sos?
Kupujący (dres koło osiemnastki w szaliku): - A na ch*j mi sos?!
Sprzedająca (ze stoickim spokojem): - Na co pan go sobie weźmie, to już nie moja sprawa. To ma być czy nie?"
Więcej takich historyjek na www.piekielni.pl
A namiar na stronę przesłał mi niezawodny i niestrudzony przeczesywacz internetowych stron - Q.

4 komentarze:

Zielona Mama pisze...

hahhaha didi hahha czasami żałuję że mam tak wybujałą wyobraźnię ;) hahhah

Eva Scriba pisze...

Znaczy Ty sobie to wszystko zwizualizowałaś? Wstydź się! ;)))

Anonimowy pisze...

"A namiar na stronę przesłał mi niezawodny i niestrudzony przeczesywacz internetowych stron - Q."

O tak. Chwała mi! :))))

Q.

Eva Scriba pisze...

Tak, niech imię Twe sławione będzie po wsze czasy! ;)