31 sty 2011

"Bibliotekarki"

Zasiadam do lektury. Herbata, ciepły koc, w domu cisza. I czytam pierwsze zdanie: Dochodziła godzina dziewiętnasta i kierowniczka osiedlowej filii bibliotecznej powinna już dawno gotować w domu kolację dla męża. I odechciało mi się czytać. Może powrócę do tej książki, ale herbatę zastąpię piwem. Podobno pierwsze zdanie jest najważniejsze. To nie nastawia mnie dobrze. Wiem, wiem, czepiam się. Ale do jasnej cholery jakie powinna? Jeśli cała powieść jest utrzymana w podobnie stereotypowym klimacie, to dziękuję. I o ile lepiej brzmiałoby powinna już dawno jeść kolację przygotowaną przez męża.

3 komentarze:

paranoid android pisze...

Czytałam, ale nie przeczytałam:)Może dlatego, że brzmiała za bardzo znajomo?

Anonimowy pisze...

ale może to miała ironia być, powinna, a jednak robi coś innego? hmmm...

sygnaturka pisze...

Czytałam - nie spiesz sie ;) Dobre przygotowanie (piwo) jest najwazniejsze. Jeszcze parę ćwiczeń relaksacyjnych, żeby skaczące ciśnienie nie zmogło. Pozdrawiam ;)