Książka musi mieć nienaruszoną okładkę. Żadnych zagiętych albo rozdwojonych rogów. Niedopuszczalne są wgniecenia w poszczególnych kartkach. Rysy na obwolucie wykluczone nie mówiąc już o odciskach palców niemal niewidocznych – jedynie pod pewnym kątem. Najlepiej żeby sprzedawano je zafoliowane – tylko wtedy trudno książkę powąchać, sprawdzić czy jej zapach kompatybilny jest z nastrojem, czy dziś akurat taka faktura papieru, taki zapach farby nie spowoduje, że książka zostanie porzucona jak niechciana zabawka. A gazetę bierzemy zawsze ze środka wyłożonej na stojaku partii. Nigdy z początku – nie wiadomo ile osób już zdążyło ją przejrzeć przed nami. Trzeba zwrócić uwagę czy kartki w czasopiśmie nie są rozstrzelone, czy tworzą zwartą strukturę, gwarantującą jej dziewictwo. I czy okładka na dole nie jest delikatnie poprzerywana co świadczy o tym, że gazeta była jednak używana i nieostrożnie włożona na miejsce. I kiedy już wybierzemy taki niewyeksplorowany egzemplarz z prawdziwą czcią należy zanieść go do kasy. Najlepiej jest wybrać mężczyznę – powolność jego ruchów w stosunku do zręczniejszej w obsłudze klientów kobiety może uchronić gazetę przed zbytnim wygnieceniem, a książkę przed niechlujnym wrzuceniem do reklamówki. Należy pamiętać, żeby w drodze do domu nie brać odruchowo do ręki rozdawanych ulotek i nie wrzucać ich bezrefleksyjnie do torby w której niesiemy nasz cenny zakup – wszak farba drukarska użyta do produkcji tych reklamowych śmieci nie jest najlepsza i może zabarwić okładkę książki czy gazety – nadać jej mało pożądaną fakturę i kolor. Po przyjściu do domu należy wyjąć zakup z reklamówki, pamiętając by nie wykładać go na stół albo blat kuchenny – nieostrożne sprzątanie po śniadaniu, owocujące niewidocznymi na pierwszy rzut oka śladami masła czy okruchami chleba, mogłoby zniweczyć wysiłek włożony w wybór egzemplarza. Najlepiej książkę czy czasopismo położyć na uprzednio posłanym łóżku, niczym zmęczonego po spacerze psa. Potem należy zaparzyć herbatę, postawić kubek (kubek pewniej trzyma się dłoni niż filiżanka, która gotowa jest wyśliznąć się z rąk i zalać swoją zawartością pieszczone wzrokiem strony) na stoliku przy fotelu i zasiąść do lektury.
3 komentarze:
Ale Ty fajnie potrafisz pisać:)
A ja mam tak, też lubię nowe książki, więc rzadko wypożyczam z biblioteki, a poza tym nie zacznę czytać dopóki nie znajdę zakładki do książki, takiej prawdziwej, kawałek gazety, lub papierek po cukierku to nie to. Więc z Targów Książki dla Dzieci przytachałam tonę zakładek:)
I koniecznie dobra kawa do czytania:)
Dziękuję :))) Oczywiście, że zakładka musi pasować do danej książki :) Pozdrawiam. :))
Pozostaje mi tylko zgodzić się z Par. And. - pięknie napisane :) Teraz czekamy już tylko na Twoją książkę :)
Prześlij komentarz