21 wrz 2011

Bibliotekarka cynamonowa


Była wysoką, postawną brunetką, o wielkich oczach i nieprzeciętnej inteligencji. W 1933 roku poznała Brunona Schulza. Była młodsza od niego o piętnaście lat, ale nad wyraz dojrzała. Józefina Szelińska. Pochodziła z rodziny żydowskiej, we Lwowie - tętniącym życiem ośrodku dokąd zjeżdżali artyści, ukończyła polonistykę i została nauczycielką. Schulz uczył w tej samej szkole rysunku i poprosił ją o namalowanie portretu. Uczniowie wspominają ją jako nadzwyczajną osobę, erudytkę. Wyjechała do Warszawy, ale kontakty z pisarzem utrzymywała nadal, mało tego mimo wszelkich przeszkód planowali małżeństwo. Nazywał ją Juną. W 1937 roku narzeczeństwo zostało zerwane, a Szelińska próbowała popełnić samobójstwo. Zażyła dawkę środków nasennych, ale w ostatniej chwili wezwała pomoc i zdołano ją odratować w szpitalu. Pisarz spędził wiele nocy przy jej łóżku. Podczas okupacji pracowała w tajnym nauczaniu, a po wojnie wyjechała do Gdańska, gdzie w 1952 rozpoczęła pracę w Bibliotece Głównej Wyższej Szkoły Pedagogicznej, przyczyniając się do jej rozwoju. W pracy była dokładna, wymagająca, ale miała też poczucie humoru- jak wspominają jej pracownice. Kierowała biblioteką do 1968 roku, a potem pracowała w Oddziale Informacji tejże biblioteki. Zrezygnowała ze stanowiska kierowniczego, zmuszona do tego przez ówczesne władze (żydowskie pochodzenie).
W 1991 roku podjęła drugą próbę samobójczą - tym razem skuteczną. Na nagrobku napis: "Twórca i dyrektor Biblioteki Głównej Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Gdańsku".
Schulz stał się w jej życiu enigmą - unikała rozmów na jego temat, nie chciała by pisano o niej w książkach dotyczących pisarza. Nie przyznała się nawet do przetłumaczenia pierwszego w Polsce wydania Procesu Kafki, a tłumaczenie do dziś przypisywane jest Schulzowi. Dlaczego zepchnęła swoją postać w cień i nie chciała by wiązano ją ze znanym artystą? Być może odpowiedź na to pytania znajdzie się w zapowiadanej książce Agaty Tuszyńskiej o życiu Józefiny Szelińskiej.

Brak komentarzy: