6 lut 2012

Filmowo

Rozstanie (Iran, 2011) – dobry film musi być jak obraz olejny, gdzie na solidnie zagruntowanym płótnie, reżyser niczym malarz, żywymi barwami odciska swoje piętno, opowiadając jakąś historię. Film Rozstanie jest ledwie akwarelą. Słaba gra aktorska, nieznośne prowadzenie kamery, zbyt długie ujęcia, czynią ten film nieco nudnym. Ponadto fabuła jest przewidywalna. Być może amerykańska Akademia Filmowa przyzna główną nagrodę dla tego filmu, ale mnie nie zachwyca! No, nie zachwyca! Zauważyłam, że młodsze pokolenie odnajduje w tym filmie coś, czego ja nie potrafię, zatem zastanawiam się czy jestem za stara na takie obrazy, czy po prostu wymagam od kina czegoś więcej?

Ki (Polska, 2011) – utrzymana w konwencji teledysku opowieść o kobiecie, która wciela w życie żeński odpowiednik syndromu Piotrusia Pana. Nigdy nie wzięła odpowiedzialności za swoje życie, decyzje, zdając się całkowicie na tzw. los lub innych ludzi. Historia niedopowiedziana, pozostawiająca widza w niemym zaskoczeniu i w stanie nielubienia głównej bohaterki, nie pokazująca żadnej spektakularnej przemiany. Nakręcona chyba tylko dlatego, by Roma Gąsiorowska mogła pokazać siebie, bo trudno to co widziałam na ekranie nazwać grą aktorską. Odradzam.

Huśtawka (Polska, 2010) – mam wrażenie, że niektóre filmy powstają tylko po to, by młode aktorki mogły pokazać cycki i dupę. Zdjęcia rodem z reklam jogurtu, fabuła dziurawa jak szwajcarski ser, nielogiczna, postacie niewiarygodne. Filmu nie ratuje nawet Joanna Orleańska (świetna w Zwerbowanej miłości). Żenada.

Róża (Polska, 2011) – nie napiszę więcej niż to, co napisano już w recenzjach dotyczących tego filmu. Poruszający do głębi, wzruszający, mocny. Trudno się od tego obrazu uwolnić po wyjściu z kina. Świetna gra aktorska (najlepsza jak dotąd rola Dorocińskiego i Kuleszy), muzyka, zdjęcia. Arcydzieło.

Brak komentarzy: