26 kwi 2012

HHhH


Na książkę Laurenta Binet'a rzuciłam się z wielkim entuzjazmem, który niestety słabł wraz z czytaniem kolejnych stron tej powieści. Bo nie jest to, jak zapowiada okładka książka o mózgu Himmlera, który nazywa się Heydrich (Himmlers Hirn heisst Heydrich - tak mówiono i stąd tytuł powieści) a o pisaniu powieści o Reinhardzie Heydrichu i zamachu na nim. I jest to bardzo irytujące, choć zabieg jest celowy, kiedy próby opisania faktów za pomocą wyimaginowanych scen dialogowych przeplatają się z opisem poszukiwań autora, jego rozterek, metod. Jeśli już ktoś podejmuje się stworzenia powieści opartej o niezwykle bogaty materiał źródłowy, jak było w tym przypadku, to liczę że wynikiem tego wysiłku będzie soczysta narracyjnie opowieść, z wieloma detalami, solidnymi opisami i zbudowanym klimatem. Zamiast tego jest niedosyt, poczucie podglądania przez dziurkę od klucza, ułożenia tylko fragmentu układanki. Nie dowiedziałam się o rzeźniku Pragi niczego więcej ponad to, co już wiedziałam a i sylwetki samych zaangażowanych w zamach są ledwo nakreślone.

Tej nocy olbrzymi halifaks leciał z warkotem na wysokości dwóch tysięcy stóp nad zamarzniętymi polami Czechosłowacji. Cztery śmigła darły strzępy rzadkich chmur, chłostając nimi czarny wilgotny kadłub, a w lodowatym wnętrzu Jan Kubiš i Józef Gabčík patrzyli na ojczystą ziemię przez otwarty w podwoziu samolotu właz w kształcie trumny.


Nie jest to niestety fragment powieści HHhH a książki Siedmiu mężczyzn o świcie Alana Burgessa (chyba nie wydanej w Polsce). Takich opisów w książce Binet'a czytelnik nie uświadczy, a szkoda - bo autor miał dostęp do wielu źródeł, których potencjał wydaje się być w tej powieści zmarnowany. Czytelnik dostaje coś jakby wprawkę, szkic zaledwie do czegoś co może być w przyszłości dobrą powieścią. Może i jest to metoda, może i powstają takie książki, ale do mnie one nie przemawiają. I cieszę się, że wypożyczyłam książkę z biblioteki, a nie kupiłam własny egzemplarz, bo bardzo nie lubię wydawać pieniędzy na książki do których nie chcę wracać.

Brak komentarzy: