5 sty 2013

Na ucho - krótko i subiektywnie

Żyjemy w kulturze nadmiaru. Wyrazem tej niezbyt odkrywczej myśl zdaje się być nowa płyta T.Love. Przeładowana - ilościowo, stylistycznie, a nawet tekstowo - kilka całkiem niezłych myśli, mogących stanowić kanwę wielu opowieści mieści się w jednym kawałku, czy też wokalnie - poprzez nieznośną manierę Muńka i skłonność do dziwnych, wątpliwych ozdobników. To wszystko nie sprawia, że ma się do czynienia z przemyślaną kompozycją, płytą z pomysłem, a raczej śmietnikiem niezbyt udanych piosenek, które wyprowadzają z równowagi swoją nieudolnością - po zespole z takim bagażem spodziewałam się czegoś więcej. Nie rozumiem zachwytów krytyki, co do tej płyty. No, ale na bezrybiu i rak ryba.

Do tej płyty podchodziłam jak przysłowiowy pies do jeża. I nawet nie chodzi o to, że dotarcie do niej zajęło mi dwa lata. Ostrożność wynikała głównie z tego, że dawno nie słuchałam takiej muzyki. Pierwsze przesłuchanie - bardzo ciche. Niespodzianki nie było - dobre teksty, stanowiące trafny komentarz do otaczającej nas rzeczywistości. Muzycznie też bez zarzutu - rzemieślnicza wręcz sprawność - czuć tu palce zdarte na gitarowych strunach. I pewnie dla fanów gatunku jest to gratka i prawdziwa uczta. Ja miałam wrażenie pewnej niewiarygodności. Może to za sprawą wieku. Swojego i muzyków. 



Na dniach ukazała się reedycja płyty Nowa Aleksandria zespołu Siekiera, zawierająca też dodatek w postaci nagrań z koncertów. Można się nabijać z prostych tekstów i uważać je za obciach. Choć dla mnie w tej prostocie tkwi siła. I w muzyce - w której pomimo upływu lat tkwi jakaś świeżość i witalność.  Nawet sobie pomyślałam, że niektóre z tych kompozycji mogłyby spokojnie stać się hymnem Oburzonych. Transowy wokal, bardzo dobre brzmienie i teksty pozwalające - mimo swojego nieskomplikowania - na wieloznaczne interpretacje, to tylko niektóre elementy wyróżniające czołowy zespół polskiej nowej fali. Jeśli ktoś wcześniej nie spotkał się z tym gatunkiem to od tej płyty powinien zacząć. Trudno mu będzie uwierzyć, że te kompozycje powstały ćwierć wieku temu. 


5 komentarzy:

Izabelka pisze...

Przepraszam, który my teraz mamy rok? ... bo zwątpiłam patrząc na nazwy wykonawców ;) :D

Wszystkiego naj naj ciekawszego w tymze roku!

papryczka pisze...

Podziwiam Cię moja droga, że byłaś w stanie przesłuchać całą płytę T. Love. Ja mam wręcz organiczny wstręt do piosenki promującej płytę. Nie jestem w stanie tego słuchać. Nie boli mnie to jakoś specjalnie mocno, bo za tym zespołem nie przepadam, ba nie znoszę go po prostu od kilku lat. Toleruje tylko ich najstarsze dokonania.

Dezerter-wywodzę się, że tak to górnolotnie ujmę z korzenia punkowego (czytaj młodość durna i chmurna i pasiasta), do teraz mam tak, że na koncertach punkowych czuje się najbardziej na miejscu, pomimo upływu lat, pomimo tego, że zmieniły się moje gusta, to moja energia jest, nadal mój muzyczny świat. Jednak traktuje punk rocka czysto sentymentalnie, czytaj ruszają mnie tak jak inżyniera Mamonia melodie mi znane wcześniej. Nie wiem czy weszłabym w nową płytkę Dezertera jeśli nie miałabym odniesienia nostalgicznego. Hmm ciekawe.

Co do ostatniej płyty-klasyka:)

P.S świetne mini recenzyjki!

paranoid android pisze...

Nowa Aleksandria to jedna z moich naj polskich płyt, mam ją od wielu lat i często się jej słucha u nas w domu. Mój mąż woli Siekierę z Budzyńskim na wokalu, a ja z Adamskim. Uważam, że takie płyty nigdy się nie zestarzeją.

Dezerter to też klasyk, tylko, że wolimy ten ze Skandalem.

Eva Scriba pisze...

@Izabelka: jeszcze mi dłoń drży jak piszę datę i zmierzam ku 2012. Ale niestety mamy już 2013 ;) Wszystkiego dobrego!
@Papryczka: Również się skłaniam ku starszym dokonaniom. Takie utwory jak Dzikość serca np. nadal wywołują u mnie gęsią skórkę. I widzę, że korzenie mamy te same ;) Dziękuję za komentarz i pozdrawiam ciepło!
@Paranoid: A jak Wam się słuchało Ballad na Koniec Świata Siekiery? Bo to kompletny zwrot w drugą stronę... Jestem ciekawa wrażeń. Pozdrawiam ciepło.

paranoid android pisze...

Jestem na nie;)