27 lut 2013

Ślimaki

Podobno pewien naukowiec zebrał raz w jednym miejscu ogromną liczbę ślimaków. Wiele tysięcy ślimaków, czarnych i brązowych. Ogrodził je tak, aby nie mogły uciec, ułożył z nich stos i wystawił na ekstremalne gorąco, ekstremalne światło. A jak wiadomo, ślimaki to zwierzęta cieniolubne i zimnolubne. Celem owego groteskowego eksperymentu było zbadanie, w jaki sposób zareagują wystawione na źródło swojego największego strachu, podczas swego rodzaju apokalipsy, ślimaczego holokaustu, zebrane w ogromnej liczbie i poddanie długotrwałym mękom na otwartym, palącym słońcu. Podczas tortur naukowiec uzyskał zadziwiający rezultat. Oglądał właśnie pozbawione szans ślimaki. Panika ogarnęła je, gdy pojęły, że są zgubione. Zaczęły pożerać się nawzajem, próbowały się wyślizgnąć, wszystko na próżno. Lecz wtedy coś się stało. Nagle badacz usłyszał dźwięk. Cichutki pisk przypominający krzyk. Przestraszył się. Krzyk dziecka? Był tak realistyczny, niemal ludzki, że najpierw uznał, iż dobiega on z sąsiedniej posesji, że to krzyczy jakieś dziecko. Jednak po chwili pojął, co usłyszał, ku swemu zdziwieniu zrozumiał, że ten cichy krzyk musiał pochodzić z groteskowego stosu ślimaków, jaki miał przed sobą. Naukowiec, który nie szukał wcale ślimaczych dźwięków, a jedynie chciał zbadać reakcję gatunku na całkowitą zagładę, zastanawiał się nad tym i szacował, aż wreszcie uznał, że usłyszał właśnie kilka tysięcy ślimaków, które w pewnej chwili krzyknęły jednocześnie podczas cieplnych i świetlnych tortur, pewnie kiedy same pojęły, że są zgubione, że zginą i wyschną na polanie koło hiszpańskiego gospodarstwa, gdzie zostały zebrane pewnego ciepłego, letniego dnia. Naukowiec nagle zdał sobie sprawę, że cały świat jest pełen jazgotu, paplania, gadania i bełkotania. Oczywiście, że one mówią, wszyscy mówią, tylko my, ludzie, obdarzeni tak niepojęcie słabym słuchem, to my, ludzkie potwory, które chwieją się na dwóch nogach i cały czas ryczą, jesteśmy wyposażeni w tak kiepski słuch. Chodzi, bowiem o zupełnie inny od naszego rejestr mowy i słuchu – ślimaki nie są nieme. Cały czas gadają, płaczą, śmieją się i krzyczą, ale aby je usłyszeć, trzeba ogromnie się wysilić i zebrać wiele tysięcy mięczaków wydających z siebie synchroniczny wrzask przerażenia (...) Po przeprowadzeniu eksperymentu badacz nigdy nie był już taki sam jak wcześniej. Podczas gdy uprzednio spoglądał na ludzi z pewną dumą, teraz dostrzegał w nas niewiele wartości. Zrozumiał jak bardzo jesteśmy groteskowi (...) Naukowiec stracił zapał. Siedział tylko i rozglądał się wokół. Przypatrywał się przyrodzie i dostrzegał jedynie własną niedoskonałość.

[T. Renberg, Człowiek który pokochał Yngvego, Warszawa 2011, s. 191-193.]

Brak komentarzy: