W Miejskiej Bibliotece Publicznej w Kędzierzynie-Koźlu, z okazji otwarcia budynku po remoncie i Roku Czytelnika, darowano czytelnikom kary. W krótkiej notce o tym wydarzeniu, zaciekawiła mnie wypowiedź jednego z klientów biblioteki:
Sam byłem winny 100 złotych i już się pogodziłem z tym, że nie będą korzystał z usług MBP.
Zastanawiam się czy mandaty powodują, że ludzie nie wsiadają do samochodu albo na rower? Albo przestają korzystać z komunikacji miejskiej, bo zapomnieli kiedyś biletu i dostali karę? Nie sądzę. A kara biblioteczna odstrasza skutecznie od korzystania z biblioteki w ogóle, bo opisany tu przypadek nie jest odosobniony. Dlaczego tak się dzieje? Skąd ten wstyd przed przyznaniem się do przetrzymania i strach przed zapłaceniem kary? Skąd to ociąganie się w regulowaniu należności? Z myślenia, że to tylko biblioteka a nie Urząd Skarbowy?
4 komentarze:
Rzadko korzystam z biblioteki, ale jak już skorzystam to... nie mogę przestać i dostaję wezwanie do zapłacenia kary za przetrzymanie. Tylko, że to są grosze, więc płacę i ponieważ jest mi głupio, że to tak mało, to resztę wrzucam do puszki "na zbiory" i dopiero odczuwam coś w rodzaju rozgrzeszenia, i jest mi lepiej :) W sumie to lubię jak mnie karzą bibliotekarze.
Coś w tym jest, ale przecież prawie zawsze można książkę przedłużyć bez płacenia kary...
Chyba bibliotekarki ;)
Nie rozumiem problemu. Czytelnik swoim podpisem poświadcza, że zapoznał się z regulaminem biblioteki, w którym jest mowa również o karach za przetrzymanie książek. Ludzie nierzadko zapominają, że na książki, które oni przetrzymują (bo zapomniałem, bo potrzebowałem, bo to tylko książki z biblioteki) czekają inni czytelnicy. A wystarczy pilnować terminu i zadzwonić/napisać maila/przyjść z prośbą o przedłużenie terminu. Dorosłość to m.in. branie odpowiedzialności za swoje czyny, w tym ponoszenie konsekwencji za nieregulaminowe korzystanie z cudzej własności.
Prześlij komentarz