17 lis 2016

Książka jak żywe stworzenie

Pięknie opowiedział o książkach i księgach Jan Peszek:

Książka ma swój zapach, dotyk, dźwięk i ciężar. Nie wyobrażam sobie, żebym czytał literaturę z jakichkolwiek innych „transporterów”, po których ślizga się palcem, są niezmysłowe, sterylne, odarte z szelestu kartek, zawierają tysiąc książek, w związku z czym są takie jakieś bezpieczne, a bezpieczeństwo nie przynosi dreszczu emocji, którego potrzebuję, by żyć.

W moim rodzinnym domu zawsze się czytało, a książki były żywymi stworami, które mieszkały z nami pod jednym dachem. Dziś w moim krakowskim domu na wielkim strychu, gdzie jest dużo miejsca i święty spokój, mam całą bibliotekę. Są tam książki z dzieciństwa, młodości, prezenty od rodziców, przyjaciół (...). I jest też półka Olgi Tokarczuk, ze wszystkim jej wydanymi książkami, ale i pismami, które nigdy nie wyszły, a które dostaliśmy z córką od autorki w prezencie.


Pisarstwo Tokarczuk działa na mnie jak narkotyk, a ją samą uważam za kogoś absolutnie wybitnego. Gdyby jej nie było, czułbym jakiś nieuświadomiony straszny brak. To jest moim zdaniem pisarka totalna, a dotyczy to jej języka, erudycji, poglądu, filozofii, jakiegoś niezwykłego, nieobciążonego żadną oceną spojrzenia na nas, Polaków.

Nic więc na to nie poradzę, że „Księgi Jakubowe…” uważam za najważniejsze dzieło ostatnich lat. Dzieło, na które niecierpliwie czekałem, gdy tylko dowiedziałem się, że się ukaże. A gdy już było? Wiedziałem, że chcę powstrzymać moją pazerność, że nie chcę tego czytać na raz, bo z każdą przeczytaną stroną będzie mi żal, że książka topnieje, a ja chcę dawkować ten piękny język, który się przede mną otwiera w pełnej urodzie, kartka po kartce, wieczór po wieczorze. I faktycznie czekałem na te spotkania z księgami jak lis z „Małego księcia” na kroki przyjaciela. I tak było najlepiej.

Pamiętam też taki moment, kiedy wziąłem to niemal dwukilogramowe wielkie dzieło z sobą do pociągu i nagle poczułem silne spojrzenie na sobie. Podniosłem głowę, a tam grupa młodych Hiszpanów patrzyła na mnie z ogromnym zdumieniem, że nie mam czegoś tak ogromnego po prostu w tablecie. Kazałem im więc wziąć te „Księgi Jakubowe” do rąk, dotknąć i powąchać.

[źródło]


2 komentarze:

Izabelka pisze...

Skoro Jan Peszek może, to ja też. I tej wersji będę się trzymać. ;-)
Pozdrawiam Cię serdecznie!

Anonimowy pisze...

De gustibus non disputandum est. Dotyczy to także ulubionych pisarzy. Jakoś tak sie składa, że niektóre DKK w polskich bibliotekach świata nie widzą poza Tokarczuk, Springerem itd itp.