Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rower. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rower. Pokaż wszystkie posty

19 lip 2016

Sposobem na drogę jest rower

[pexels.com]
Sposobem na drogę jest rower
i coś przyjaznego na głowę
-odwieczne marzenie o cieniu
a rower - w dowolnym znaczeniu


 To fragment wiersza Andrzeja Poniedzielskiego, który to wiersz przypomniał mi się przy okazji lektury kapitalnego zbioru Jerzego Bralczyka "W drogę!!!", gdzie pan profesor omawia słowa związane z szeroko pojętym podróżowaniem - ich pochodzenie i zmiany znaczenia związane z upływem czasu. Każde pojęcie to osobny felieton, napisany z właściwym panu profesorowi poczuciem humoru i imponującą erudycją. Mamy zatem w zbiorze autostradę i drogę, zdrój i jezioro, dukt i drogę, samochód i rower. Fragment dotyczący roweru pozwolę sobie tu przytoczyć:
Rower to oczywiście nie jest słowo pochodzenia polskiego, ale tylko Polacy na rower mówią rower, gdzie indziej są nazwy zupełnie inne. Niemcy mają Fahrrad, Czesi skopiowali to jako dla nas nieco zabawne jizdne kolo, ale większość języków to jakaś odmiana "dwukołowca" (bi to "dwa", "podwójny" itd., kyklos to po grecku "koło") lub "szybkostopia" (po łacinie velox, dopełniacz velocis to "szybki", a pes, dopełniacz: pedis to "stopa"). 
My też mieliśmy welocypedy i bicykle, a także polskie kołowce, dwukołowce (...) ale bardziej podobał się nam obcy, ale prosty i wygodny, również językowo, rower, wzięty z nazwy angielskiej fabryki taśmowo produkującej pod koniec dziewiętnastego wieku te "machiny do jazdy wierzchem". Po angielsku rover to "wędrowiec", "włóczęga" (...) a rower dał później naturalnego rowerzystę, który nie wyparł starego, dziś studwudziestoletniego cyklisty i dziesięć lat młodszego kolarza, choć nieco ograniczył zakres ich występowania. Jest też oczywiście rowerzystka, ale kolarka raczej się nie przyjęła, a cyklistka też budzi pewne wątpliwości (za to cyklistówka jest w porządku, brzmi nieźle, nawet trochę zawadiacko). 
Rower miał wrogów: w wydanej w 1917 roku książeczce "Wyrazy cudzoziemskie zbyteczne w polszczyźnie" autor proponował zamiast niego słowa polskie takie jak koło, kołowiec, kołopęd, a zamiast rowerzysty i cyklisty, zalecał kolarza, kołownika i dziwacznego dziś dla nas kołopędnika.(...)

Rower, s. 122-123

Jerzy Bralczyk, W drogę, Wydawnictwo BOSZ, Olszanica 2016

Wczoraj właśnie wjechał we mnie z całym impetem jakiś kołopędnik, mimo, że na drodze zachowuję się raczej jak kołownik. Zareagowałam grzecznie jak przystało na rowerzystkę, choć powinnam go nieźle zjechać, jakby to zrobiła cyklistówka. Ale korzyść z tego traumatycznego wydarzenia przynajmniej taka, że powstał ten wpis. Bezpiecznej jazdy!

7 wrz 2013

Rowerzystę goń, goń, goń...

Po wiosennej akcji łapania pieszych, poznańska policja przystąpiła do łapania rowerzystów. Oczywiście nie tych terrorystów-rowerzystów, którzy jeżdżą bez świateł po chodnikach z prędkością godną Ayrtona Senny, bo tych trudno uchwycić. Najłatwiej złapać tych, którzy sprzeciwiając się wysokim cenom biletów komunikacji miejskiej, przesiedli się na rower. Oczywiście wiem, że prawo (z pewnymi wyjątkami) zabrania jeżdżenia po chodniku. Tyle tylko, że kultura jazdy jest w Polsce mizerna, a rowerzysta jest obywatelem drugiej kategorii, na którego można zatrąbić bez uzasadnienia i którego spycha się z jezdni. Nie słyszałam o przypadku śmiertelnego potrącenia pieszego przez rowerzystę, co chwilę jednak czytam o potrąconych przez kierowców miłośnikach dwóch kółek. Do tego dochodzi zbyt mało tras rowerowych i fatalny stan tych istniejących. Ale policja musi sobie podnieść statystki i jednocześnie przekonać opornych do korzystania z coraz droższych miesięcznych biletów miejskiej komunikacji. Coraz częściej na wieść o tym co się dzieje w tym mieście przychodzi mi na myśl zdanie: Poznań - miasto nie do życia, a do rzyci.

[źródło]

8 lip 2012

...ale za to niedziela...

MG. nieobecny od tygodnia. To już ten etap, kiedy z prania wyciągam jego koszulkę do powąchania i najchętniej bym w niej spała... Ale nie o tęsknocie, rozlewającej się jak mleko, chciałam napisać. Chociaż trochę tak, ale tylko po to, by zaprezentować piosenkę, której namiętnie ostatnio słucham:




Cała płyta (Balkanika - Balkan Koncept) godna polecenia.

Tymczasem kuzyn E. donos, że ugryzł brzoskwinię i zrozumiał, iż cały świat się do niego śmieje. A na dowód przesłał zdjęcie:




I jest coś na rzeczy z tymi uśmiechami wszechświata. Wybrałyśmy się z Królową Karo na wyprawę rowerami nad jezioro. Przy okazji wyszło, że nie bardzo radzimy sobie z obsługą przerzutek. Całe życie na Wigrach i Rometach zrobiło swoje. I kiedy już wracałam do siebie, na światłach stanęłam za dość wiekowym rowerzystą. Zaczepił mnie. Powiedział, że słyszy jak się męczę, pedałując zawzięcie. Przystanęliśmy i cierpliwie wyjaśnił mi jak się obsługuje przerzutki i do czego tak naprawdę służą. A przy okazji zaprosił do prowadzonego przez siebie klubu turystyki rowerowej i na rajd. Nic nie dzieje się bez powodu. Takich uśmiechów wszechświata Wam życzę.