20 sie 2018

Bibliotekarz - zawód dla starych pryków

Przedstawiam Wam najbardziej irytującego bibliotekarza, jakiego spotkałam do tej pory w literaturze. To Bronisław Mączyński, zwany Bronisiem - bohater książki "Cień dłuższego ramienia" i jej kontynuacji - "Renesansowej przygody" Haliny Popławskiej. 

Broniś - "nieśmiały, małomówny i nie lubiący wysuwać się na plan pierwszy", postanawia, za radą swej ciotki Zuzanny, poszukać pracy w bibliotece. Ukończył historię, ale jak sam przyznaje "nie miał pojęcia o bibliotekarstwie". Dyrektor miał jednak nadzieję, że w Bronisiu "obudzi się prawdziwe bibliotekarskie powołanie" i skierował go do Działu Dziewiętnastowiecznych Druków, by uporządkował tam zbiory.

Bronisia zajmuje ta "praca, nużąca monotonią" i "bez nadziei" jaką jest "katalogowanie - czynność pogardzana przez całą naukową, biblioteczną górę". Początkowo wydaje mu się, że "byle kretyn to potrafi", ale w miarę upływu czasu przekonuje się, że to "sztuka wymagająca erudycji i oczytania". 
Praca zajmuje go bardzo i kiedy do Biblioteki przyjeżdża z wizytą dyrektor Paryskiej Biblioteki Narodowej "Broniś, pozbawiony zainteresowań tego typu, nie pragnął pogłębić swych wiadomości z dziedziny bibliotekarstwa i korzystał z ogólnego rozgardiaszu, by znikać na całe dnie w starym magazynie, dziwiąc się w duchu, że tych bibliotekarzy bardziej interesowały mgliste problemy teoretyczne niż tak pasjonująca rzecz jak książka". 

 "Monotonny biblioteczny tryb życia" i praca wśród "bibliotecznych ramoli", "których łatwo było rozpoznać, ubranych w ciemnozielone fartuchy", nagle przyspiesza za sprawą panny Klary Michałowskiej - "najpiękniejszej dziewczyny w Bibliotece Narodowej". Wszyscy dziwią się, dlaczego taka piękna dziewczyna wybrała "taki skromny, zapoznany dzisiaj zawód", w którym "ani dochodów, ani innych splendorów". A przecież kobiety pracujące w bibliotece, według wieloletniego pracownika pana Błażewicza, to:
"skromne pszczółki, cierpliwe, ciche z rzadka tylko kłute żądełkiem ambicji. Kochają książki i są szczęśliwe głaszcząc pięknie oprawne w jedwabisty safian tomy. Wraz z osiadłym na półkach pyłem przeszłości wdychają książkowego bakcyla, który nie opuści je aż do śmierci, jak i one do końca życia nie opuszczą Biblioteki. Znałem takich, co się buntowali za młodu, uskarżając się na zbyt niskie zarobki i brak szacunku u społeczeństwa dla stanowiska bibliotekarza, ale zostali, zabrakło im siły, aby rozstać się z tą cichą, zdawałoby się nikomu niepotrzebną pracą".
 Sama panna Klara uważa bibliotekę za "zbiorowisko nieszczęśników, którym nie powiodło się w życiu" z "najbrzydszymi kobietami, które całe swe zainteresowanie ulokowały w książkach", a "ich widok nie rozpali niczyjego serca" i "na zawsze zamknięta przed nimi kraina miłości", zatem "rzuciły się w pracę, jak inne w ramiona ukochanego".

Powieść to nie romans a - zgodnie z intencją autorki - kryminał historyczny. Główny bohater zostaje zatem uwikłany w poszukiwania śladów notatek rodzinnych w starych księgach i rozwiązanie zagadki ukrytego skarbu, w czym panna Michałowska skutecznie przeszkadza. Praca w bibliotece staje się momentami tak niebezpieczna, że ciotka Zuzanna żałuje, iż Bronisia namawiała do pracy w tym "zawodzie dla starych pryków". Sam Broniś też momentami żałuje życiowego wyboru, martwiąc się, że na zawsze zostanie "popychadłem wśród nudnych bab chorujących na naukowość".

Autorka powieści przyznała, że książka miała być "maleńką, niegroźną satyrką na specyficzny snobizm naukowości" (wywiad do przeczytania tu>>>>), a zainspirowana została pierwszą pracą - w Bibliotece Narodowej, przy opracowaniu zbiorów polskiej szkoły na Batignolles w Paryżu. Dzięki temu świetnie został oddany klimat pracy w bibliotece i nurtujące pracowników problemy dnia codziennego - niektóre niestety aktualne do dziś. Powieść czyta się jednym tchem, choć jak już wspomniałam główny bohater irytuje - głównie przez swoje podejście do współpracowników i pracy, chociaż może to prawo naturszczyka, a wkurzają się tylko takie "biblioteczne ramole" jak ja? 😉

1 komentarz:

OPL pisze...

Ja w rozmowie publicznej nie zgadzając się z poglądami adwersarza dowiedziałem się od niego, że nic dziwnego, że zostałem bibliotekarzem. I był to przytyk niby. :)

http://bibliotekarz.milejewo.eu/