31 lip 2008

Slow food, slow life... slow sex?


Slow food to synonim żywności szczególnej-zdrowej, a zarazem tradycyjnej i spotykanej jedynie w określonym regionie. To również pojęcie określające przyjemność smakowania, odkrywanie nowych smaków. To opozycja, jak nietrudno wywnioskować, do wszędobylskiej kultury szybkiego jedzenia, jakim jest fast-food. Swoisty bunt przeciw współczesnemu stylowi życia w pośpiechu.

Filozofia
slow food , bo pojęcie to nie dotyczy jedynie żywności, wywodzi się z książki Francesco Angelita, który w 1607 roku opisał życie ślimaków. Zastanawiał się, czego ludzie mogą się od nich nauczyć. Uznał, że powolność to cnota, za którą podąża roztropność i powaga. Ślimak stał się zatem dla ruchu slow food symbolem wyższości natury nad cywilizacją.

Prędkość to obsesja współczesnego świata, obejmująca niemalże każdy aspekt ludzkiej aktywności, a już na pewno dotykająca seksu. Podobno obecna długość
miłosnych zapasów wynosi (w Polsce) 14 minut. Kilka lat wcześniej było to minut 18 ( średnia europejska to 11) Rzekomo kobiety coraz bardziej lubują się w szybkim seksie. Cóż...nietrudno to zrozumieć biorąc pod uwagę fakt, że jedynie 30% aktywnych seksualnie Polek jest w stanie doświadczyć orgazmu pochwowego, a łechtaczkowy nie wymaga godzinnych sesji. Upsss... Zagalopowałam się. Wszak Bibliotekarce o seksie pisać nie wypada, a już o orgazmach to w ogóle... I skąd ja to w ogóle wiem...? Aaa.. czytam, więc wiem ;P

PS zatem
slow food, slow life, slow sex!

7 komentarzy:

sygnaturka pisze...

Bibliotekarka powinna mieć wiedzę z każdego zakresu - a wiem, co mówię ;) A propos życia w wielkim tempie: http://www.gazetalubuska.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20080910/WINOBRANIE/589075535
Pozdrawiam - Też Młoda Bibliotekarka :)

Eva Scriba pisze...

Chętnie przeczytam, ale link nie działa. :(

Anonimowy pisze...

Jestem za "slow", zdecydowanie. Zarówno w jedzeniu i seksie należy się rozsmakowywać. I w innych przyjemnościach też. "Fast" jest nielogiczne. Przyjemności należy sobie wydłużać.

Pozdrawiam- były młody bibliotekarz, w prawie średnim wieku

Eva Scriba pisze...

Były młody? Młodość to stan ducha, a nie metryki. Pozdrawiam.

Anonimowy pisze...

Tak, tak, duchem młody, ale czy po 12 latach pracy jest się młodym bibliotekarzem? Poza tym "były", gdyż od kilku lat nie uprawiający zawodu.

Pozdrawiam i czytam dalej :)

Anonimowy pisze...

Bardzo przyjemny wpis! pozdrawiam Maramausch tym razem anonimowo:p

Eva Scriba pisze...

Dziękuję. Pozdrawiam ciepło. :)