"Każdy chrześcijanin powinien pomagać biedniejszym istotom", "Zwierzęta to nasi bracia mniejsi"- to słowa z kazania jednego z księży. I nic w tym dziwnego, gdyby nie fakt, że ten sam ksiądz odmówił pomocy w karmieniu bezdomnych kotów. I nie chodzi tu bynajmniej o datki na karmę, ale o zgodę na karmienie kotów w pobliżu kościoła. Ksiądz odmowę motywuje ewentualnym podrapaniem przez koty lakieru na samochodzie księdza...
Nie sądzę, aby dobrze dokarmiane koty, nagle zamieniły się w tygrysy, bo chyba tylko wtedy byłyby zdolne do zadrapania lakieru na aucie. Nie spotkałam też kota, który by ostrzył sobie pazury na masce samochodu - raczej chowają się pod auto, gdzie jest ciepło. Ale pomijając już kocie obyczaje, to gdzie w tym wszystkim chrześcijańska empatia wobec braci mniejszych?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz