9 lip 2010

...

Wychodzisz z domu w cudowny słoneczny poranek. Zakładasz słuchawki z ulubioną muzyką, bo ptaków i tak nie słychać w betonowej dżungli. Tylko mechaniczne konie tych, którzy spieszą by ratować gospodarkę albo zaparzyć pierwszą w tym dniu kawę. Po czterdziestu minutach spokojnego spaceru docierasz do miejsca w którym spędzisz osiem godzin. Powala cię chłód z klimatyzacji, która przez resztę dnia brzęczy ci nad uchem, powoduje opuchnięcie gardła i kichanie.Wklepujesz do komputera dane i masz wrażenie, że to co robisz mogła by wykonywać małpa po krótkim przeszkoleniu. Wychodzisz do toalety, wracasz z herbatą, wychodzisz do toalety, wracasz z wodą. I powtarzasz te czynności w regularnych odstępach, bo to niezdrowo tak tkwić przed ekranem i nogi puchną od siedzenia na krześle, więc przejść się trzeba. I słaba to motywacja, gdy wiesz że zarabiasz tyle co człowiek rozdający Metro, a masz za sobą studia, jedne drugie piętnaste i ciągle się doszkalasz i piszesz jakieś teoretyczne pierdolety, które czyta garstka wybranych osób z niby branży. I wiesz, że nie dostaniesz podwyżki, nagrody, awansu, ominie cię talon na balon. I każdy kowalem losu swego niby i że taki charakter narodowy że narzekać trzeba, ale wiesz dobrze, że jakiś palec losu albo boży wsadził cię w spieprzone bloki startowe i ciągnie się to za tobą jak karawana jakaś. I czytasz te książki o motywacji i naprawdę starasz się zebrać w sobie i zmienić przekształcić od nowa zacząć. I coś robisz w tym kierunku żeby lepiej było ale jakby kto już wytyczył ci ścieżkę błędów starych i niedoróbek a ty jak ten Syzyf, Atlas jakiś, i ciągle od nowa. I wiesz, że teraz jednym ratunkiem jest trzy zet, zatańczyć zapić i choć na chwilę zapomnieć.

10 komentarzy:

NotTheTree pisze...

True, true... Przykra taka świadomość.

Anonimowy pisze...

Trochę rozgoryczeniem powiało, mam tak samo ale w taki piękny dzień nie ma co się tym przejmować bo trzy zet to święte prawo! Zwłaszcza, że weekend za pasem.

Eva Scriba pisze...

Asozial, fajny ten Twój blog. Proszę o jeszcze. Charlie uwielbiam Twoje komentarze, niezły blog. Święte prawo hihih :)

agnieszka pisze...

marne pocieszenie ale...
u nas w pracy są 32C,a jak włączą klimę to "tylko" 28C :)
wracam i nawet pstrykać mi się nie chce...
szok
pozdrawiam :)

Eva Scriba pisze...

Nie ma regulacji temperatury "chłodzenia"?
Współczuję :( i pozdrawiam

agnieszka pisze...

kto ma pilota,ten ma władze
niestety pilota ma szef hehe

Zielona Mama pisze...

A ja Ci powiem didi tyle :
Om namah Shivaya ! ;) I do przodu... ;)

anieess pisze...

My za to mamy w pokoju duszno i wilgotno... wolałabym klimę chyba...
A co do reszty - zgadzam się, czasem przychodzi taki moment zwątpienia. Ale głowa do góry - weekend się zaczął!! :)

sygnaturka pisze...

U nas stare mury, wielkie okna i nie ma klimy w ogóle...

Eva Scriba pisze...

Mimo klimy mamy dziś chyba milion stopni, nawet wiatraki nie dają rady. Pozdrowienia z Sahary.