13 gru 2010

Święta

Z listów do Metra, pisze 30-latka z Warszawy: Dzieląc się opłatkiem, wszyscy zawsze życzą mi, bym znalazła fajnego faceta. Od lat powtarzam, że facet potrzebny mi jak dziura w płocie, ale oni wiedzą lepiej. Sobie życzą pieniędzy, zdrowia i szczęścia, a mnie zdrowia i faceta. Jest w tym jakaś logika, bo aby być z facetem trzeba mieć zdrowie. Po życzeniach rodzinka sadowi się przy stole. W czasie wielkiego żarcia toczą się rozmowy. -Może spróbujesz karpika, polecam, jest naprawdę wyborny - zachęca ciocia Maryla i podsuwa tacę z galaretą. - Ciociu przecież wiesz, że nie jadam mięsa - mówię. - Ależ złotko, karp to nie mięso- wtrąca się babka. - Kochani, a kto w tym roku będzie Mikołajem? - radośnie pyta mama. Potem słychać ochy i achy - każdy udaje zadowolenie z morza dupereli. Już nie chcę takich wigilii. Niegrzeczne dziewczynki tego dnia są same. Zabiorę psa na spacer do lasu. Będziemy cieszyć się zapachem nieściętych choinek i ciszą. Wieczorem wrzucimy coś na ząb i Ciapek dostanie wędzoną kość. Potem zalegniemy pod ciepłym kocem na kanapie, ja z dobrym kryminałem i herbatą z sokiem malinowym, a psina z głową pełną nowych zapachów pochwyconych podczas leśnej wycieczki. Rodzinka jakoś to przeżyje. A nawet zyska szansę wprowadzenia nowego elementu do rodzinnej kolacji: "Dlaczego nie przyszła?" - Z nią chyba zawsze było coś nie halo? - zasugeruje mój ulubiony szwagier. - Może ma depresję tarczycową? - rzuci hipochondryczna babka. - Tak to jest jak ktoś nie je mięsa - doda ciocia Maryla. Tatko podsumuje po mistrzowsku: A ja tam myślę, że jej chłopa trzeba! A potem przyjdzie Mikołaj.

Znam to... Tylko, że mnie i mojej siostrze życzy się rychłego zamążpójścia i gromady dzieci, bo nic innego nie może być przecież uzasadnieniem naszej egzystencji na tym świecie. Dlatego w tym roku święta spędzimy we dwie, z psem Sznurkiem z którym zamierzamy wyhasać się po parku. Jedzenie będzie indyjskie, bo mamy dosyć przesiąkniętych wonią gotowanej kapuchy ubrań. I muzyka też prosto z Indii, bo zewsząd atakują nas od trzech tygodni kolędy i nieśmiertelne Last Christmas. Będzie niezgodnie z tradycją, ale bez spinki, radośnie, spokojnie, wyjątkowo bo po naszemu.

fot. Sznurka - MMS

5 komentarzy:

Agata Matraś pisze...

Popieram całym sercem Twoja wizję Świąt. Chodzi po prostu o to, żeby czuć się dobrze i swobodnie w towarzystwie, które jest z nami z wyboru, a nie, bo ciśnie musik, że raz do roku to trzeba. Wesołych Świąt i trzymam kciuki za indyjską Wigilię:)

Eva Scriba pisze...

Dziękuję i również życzę radości w te świąteczne dni! Pozdrawiam :)

Anonimowy pisze...

Nadwrażliwcy. Znam takie sytuacje z autopsji. Też przez lata słyszałem "żebyś się wreszcie ożenił" itp. (ożeniłem się w wieku 36 lat), ale nie ruszało mnie to. Wystarczy wtedy z uśmiechem odwzajemnić takie życzenie: Ty również/życzę Ci tego samego wujku/ciociu/babciu/szwagrze. Takie Święta są tylko raz w roku, a tradycja to rzecz święta.
B.M.B.

Eva Scriba pisze...

Być może dla osób wierzących tradycja to rzecz święta, ja do wszelkich tradycji mam dość luźny stosunek. Pozdrawiam ciepło.

Zielona Mama pisze...

A kto powiedział że nie będzie zgodnie z tradycją? Owszem będzie tyle że indyjską ;)