27 gru 2010

udało się przez święta


... przeczytać dwie książki. Pierwsza to przyniesione przez niezwykle utalentowaną artystycznie Śnieżynkę ;) Listy na wyczerpanym papierze. Przeczytałam i jestem tymi listami... wyczerpana. A raczej nie samymi listami, a tą miłością niespełnioną, tęsknotą niemal namacalną... Jakoś się nastrój tych słów pisanych miłością udzielił i taka tęsknota do serca się wsączyła, że ech... dość powiedzieć, że niedosyt po przeczytaniu, że chciałoby się więcej i więcej, tych słów pięknych, metafor, tych uniesień nie zważających na metrykę, czas i przestrzeń. A do tego pięknie wydane i audiobook dla zmęczonych oczu. Cymes! Nawet z tego wszystkiego wiersz napisałam...
Zaś druga pozycja to biografia Wojciecha Manna. Zabawna, dawkująca fakty z życia opowieść od której trudno się oderwać. Okazuje się, że nie trzeba zaraz opowiadać całego życiorysu, obdzielać czytelnika każdym detalem, by było ciekawie, by wciągało bez reszty. Ktoś kto pasjonuje się Pudelkiem i podobnymi zjawiskami poczuje niedosyt - tych odsyłam do książek Ibisza i innych Cichopków. Pan Wojciech odkrywa się tylko trochę, ale robi to naprawdę dobrze ;)

1 komentarz:

paranoid android pisze...

Ale miałaś fajne lektury na Święta! Ja niestety nic nie przeczytałam, choć ambitnie uszykowałam sobie 4 książki. Jakoś nie miałam natchnienia.