Mało zabawne dialogi, sceny jakby przeszczepione z kilku innych filmów, wieje nudą, a z opowieści wynika jedno wielkie nic - tak można w kilku słowach podsumować nowy film Woodego Allena. Nawet jak zwykle rewelacyjny Anthony Hopkins i grająca jego byłą żonę Gemma Jones nie byli w stanie unieść tego filmu. Szkoda pieniędzy i czasu. Wielkie rozczarowanie.
Pol

ecam natomiast film "Tony Takitani" na podstawie nieopublikowanego w Polsce opowiadania Murakamiego. Film bardzo subtelny, składający się z nastrojowych obrazów, można by nawet powiedzieć wdzięczny w czasach krzyku, zgiełku i nieustających bodźców atakujących zmysły. Jak oddech po zbyt długim trzymaniu w płucach powietrza, jak świeża trawa, śpiew ptaka po zimie. Zastosowane światło, nienasycone ale rozmyte barwy przywołują na myśl delikatną akwarelę. Chociaż podjęte tematy wcale nie są lekkie - od emocjonalnej oziębłości, niemożności wejścia w głębszą relację po zakupoholizm jako wypełniacz wewnętrznej pustki - to jednak ogląda się ten film z prawdziwą przyjemnością. Zmusza do refleksji, nie nudzi. Warto.
4 komentarze:
Widziałam oba. Mam słabość do Allena, widziałam wszystkie jego filmy i ten rzeczywiście wypada blado. Rozczarowałam się też wyglądem Banderasa, tym bardziej, że niedawno widziałam go w Desperado;)
A Tony Takitani- zgadzam się z każdym Twoim słowem :)
(paranoid android)
Tego Murymuryczyjakmu tam średnio lubię. Ale jesteś pewna, że tego opowiadania nie było po polsku? Jak obejrzałem film przypomniałem sobie, że to czytałem (z opinią o filmie się zgadzam ^^)
Tego właśnie nie jestem pewna - KaRo milczy na ten temat, a gdzieś w necie wisi, że jednak było opublikowane w 2006 czy coś koło tego. Pozdrawiam wiosennie.
No właśnie! Ja Banderasa nie poznałam! Myślałam za słabe okulary mam czy jak, a tu proszę czas, czas, czas... Pozdrawiam ciepło.
Prześlij komentarz