29 kwi 2012

Panie na książkach

w Gazecie Wyborczej (z 28-29 kwietnia) ukazał się felieton Joanny Bator pod takim właśnie tytułem. I byłabym go przeoczyła, ale powiedziała mi o tym krótkim tekście moja koleżanka, zresztą bibliotekarka. Całość warto przeczytać, bo tekst to budujący dla bibliotekarek, mniej dla kraju w którym przyszło nam żyć.
Miłość do książek to uczucie - pisze Bator - piękne w swej staroświeckiej trwałości, bo nie kończy się przy pierwszych nieporozumieniach, lecz w miarę upływu czasu pogłębia się i umacnia. Jednak ani czytelnicy, ani pisarze nie kochają książek tak jak bibliotekarki. Jak dotąd spotkałam tylko jednego bibliotekarza. Wydaje się, że bibliotekarze występują głównie jako postaci literackie, jakby nawet tam bibliotekarki pomijano. Przemilczę litościwie ten absolutny brak orientacji w zawodzie, bo dalej następuje ciekawy dość opis, hołd w zasadzie dla zawodu: Dzięki tym kobietom mam choćby przez chwilę wrażenie, że w tym kraju da się żyć, warto pisać. I dalej, że bibliotekarki to na pewno nie stereotypowe szare myszki, bo do tej roboty trzeba mieć siłę i odwagę. Bibliotekarki nie są glamour i nie przynoszą wymiernych zysków. Nie trafią do plotkarskich portali, bo nie tańczą na lodzie, tylko po kruchym lodzie stąpają i upierają się, że biblioteki są ważne, a książki warto czytać. I jeszcze: na ich ramionach opiera się kultura małych miasteczek, to one krzątają się, aktywizują, animują i reanimują to, co inni skazaliby chętnie na eutanazję.

5 komentarzy:

the_book pisze...

Ale cudne! Mogę pożyczyć?! Serdeczności na zbliżający się olbrzymi weekend :)

papryczka pisze...

Już wiem, która gazeta pójdzie jutro w pracy na pierwszy ogień:) Praca w czytelni czasopism to raj normalnie:)

Eva Scriba pisze...

@the_book: Proszę bardzo! To są tylko wybrane fragmenty, polecam cały tekst! Przyjemności życzę i pozdrawiam ciepło :)

Irena pisze...

Czytałam i przyjemnie się poczułam. Ale częst bywa tak że szeregowe pracownice działają a zwierchnicy splendory zbierają.

Gosia Książkiewicz pisze...

Czytałam, czytałam! I także zastanowił mnie komentarz o braku panów bibliotekarzy - ja z czasów studiów z czytelni Biblioteki Uniwersyteckiej w Łodzi pamiętam właśnie samych facetów!