7 maj 2012

Fortuna Scribą się toczy...


Przed weekendowo-majowa wizyta w Stacja Cafe, gdzie nie tylko coś dla ciała się znalazło ale i dla umysłu. Niestety poniosłam sromotną klęskę, a wydawałoby się, że te wszystkie przeczytane w życiu książki w sposób naturalny powinny zrobić ze mnie mistrzynię gier słownych. Niestety! Sam weekend przedłużony obfitował w atrakcje natury fizycznej (w towarzystwie Sis. i Mata, zjazdy z wszelkich dostępnych urządzeń i pagórków na Malcie) i smakowej (wizyta w restauracji Wook i Pyra Barze) ale udało mi się również nadrobić zaległości książkowe. Powrót do pracy po tak długiej przerwie niestety boli. A w głowie rozbrzmiewa jedna nuta i nie jest to Koko Euro Spoko :




5 komentarzy:

paranoid android pisze...

Fortuna i Scriba - fajny duecik:) Choć ja już Fortuny nie pijam od pewnego wydarzenia:)

paranoid android pisze...

BTW, wszystkiego NAJ z okazji Dnia Bibliotekarza :)

Eva Scriba pisze...

Dziękuję za życzenia :D
Jestem ciekawa tego wydarzenia, które spowodowało, że nawet miodowa czy wiśniowa zimna Fortuna na Ciebie nie działa... ;)

paranoid android pisze...

Wydarzenie miało miejsce w pubie PRL, po październikowym koncercie Świetlików w Fabrice:) Następnego dnia było bardzo źle, mam uraz;)

Eva Scriba pisze...

O, miałam to samo z piwem Porter... Koniecznie chciałam udowodnić, że kobiety też mogą pić mocne piwo... Mogą. Ale w ograniczonych ilościach. ;)
Pozdrawiam ciepło.