20 maj 2013

Świętowanie

Debiutujemy z MG. jako para (ale nie młoda) na weselu. Wprawdzie zaraz jak się poznaliśmy to się okazało, że jego najlepszy przyjaciel i moja najlepsza przyjaciółka biorą ślub tego samego dnia w tym samym kościele (tylko o różnych porach), ale na weselach byliśmy oddzielnie. Zresztą to były niewinne początki i sami nie wiedzieliśmy co się ma z tego naszego spotykania wykluć. No i nie wozi się drzewa do lasu, raczej. Zatem czeka nas teraz debiut. Jakoś nie specjalnie się rwę do obserwowania różnych wujków śpiących w sałatce i ciotek rodem z Faszyn from Raszyn. Miłośniczką turystyki weselnej nie jestem. MG. próbuje niechęć jakoś załagodzić a wiadomo na wszelkie niechęci najlepszy shopping. W tygodniu nie ma czasu bo praca do późna (on) albo nauka do upadłego (ja, przynajmniej teoretycznie). Chcieliśmy się zatem wybrać w niedzielę i jakież było nasze zdziwienie jak się okazało, że to święto kościelne i wszystko jest zamknięte. 


Niech sobie świętuje, kto ma taką potrzebę. Nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu, że zapomina się o tym, że to jest jednak państwo świeckie (w teorii) i żyją w nim również ateiści. Na procesji widziałam może z 50 osób. Cała reszta rozsiadła się w kawiarniach, barach i restauracjach. Zielone Świątki okazały się przede wszystkim świętem gastronomii.

Brak komentarzy: