ZUS w Olsztynie jest lepszy od wszystkich służb wywiadowczych na świecie razem wziętych. Otóż wyśledził, że Biblioteka Wojewódzka podpisała z goszczącymi w jej progach pisarzami umowy o dzieło, a powinna umowy-zlecenia, ponieważ według urzędu spotkanie autorskie to świadczenie usług, a nie wykonanie dzieła (w związku z czym Biblioteka musi oddać do ZUS-u 30 tysięcy złotych).
[źródło] |
Nie jestem w kwestiach prawnych biegła - proszę o komentarz wyjaśniający kogoś, kto się na tym zna. Wiem jedno - łatwiej się dobrać do biblioteki niż do robiącego podatkowe przekręty bandyty. Poza tym - proszę wybaczyć dosadność - tak sobie myślę, że gdyby powiedzmy Szczepan Twardoch zrobił dobrze czytelniczce w bibliotecznej toalecie, to ja rozumiem że wtedy można mówić o usłudze. Gdy jednak czyta fragmenty prozy głosem natchnionym, w swojej interpretacji, to chyba należy to uznać za dzieło, prawda?
Więcej na ten temat tu.
5 komentarzy:
Nie znam się na tym za bardzo, ale postanowiłam napisać, że chciałabym być tą czytelniczką, którą Szczepan Twardoch zabrałby do toalety :P:D;))) !!!
Ja też, dlatego o tym napisałam ;)) Pozdrawiam.
Chyba wszystkie myślimy o tym samym ;)
Próbuję sobie wyobrazić innego polskiego pisarza, który by ewentualnie mógł zagościć w takiej fantazji, ale jakoś nikt mi nie przychodzi do głowy... No, może Karpowicz...
Pozdrawiam :)
eee no bez przesady... ;)
Prześlij komentarz