Rzadko mam nieodpartą ochotę na kryminał, czy dobry thriller. Jednak tym razem poczułam zew i udałam się do najbliższej biblioteki, gdzie wyłowiłam dwie książki, które połknęłam przez weekend.
Pierwsza to Rzeka zimna Magdaleny Kawki. Wszelkie okładkowe opisy zaczynające się od słów małe miasteczko przyciągają mnie niczym miód Kubusia Puchatka. A jeśli do tego autor dołoży pisarkę jako bohaterkę oraz kota to jest pewne, że sięgnę po książkę. I oto mamy małe, senne miasteczko, zasypane śniegiem, zaginioną pisarkę i kota o wdzięcznym imieniu Bufet. A w tle galerię różnorodnych postaci, ciekawą fabułę i czytelnik znika niczym bździna w zamieci (to, o ile dobrze pamiętam z Sapkowskiego). Nie jest to może wybitna książka, ale dobry kawał rozrywki na mało słoneczny dzień. Gdybym miała pokusić się o kulinarne porównanie to książka ta jest takim dobrze wysmażonym kotlecikiem. Natomiast mój drugi wybór - Ona już nie wróci szwedzkiego pisarza Hansa Koppela, to już krwiste mięso. Nie sposób się od tej książki oderwać i wyrzucić ją z pamięci po przeczytaniu. Oto ginie Ylva - żona i matka, ale na nieszczęście dla siebie, kiedyś również żona niewierna. Na nieszczęście, bo kiedy nie daje znaku życia wszyscy dookoła podejrzewają, że uciekła z kochankiem. Tymczasem prawda jest o wiele bardziej brutalna i przerażająca. Polecam!
2 komentarze:
Kocham kryminały!
"Rzekę zimną" dostałam na Gwiazdkę - bo też kocham kryminały :) I bardzo mi się podobała! Teraz pożyczyłam siostrze.
Prześlij komentarz