To już druga w ostatnim czasie powieść, którą przeczytałam, gdzie głównymi bohaterkami są dwie kobiety, które spotykając się zmieniają bieg swojego życia. Tym razem tłem akcji jest dom i obejście, a także zmieniające się pory roku, a wszystko to opisane niezwykle plastycznym językiem:
Wreszcie pewnego ranka, pod koniec listopada, nadeszła oficjalnie i nieodwołalnie prawdziwa jesień, obwieszczając swoje przybycie wielką uroczystą burzą. Trąby i werble, oszalałe girlandy wirujących liści. Bardziej niż zapach czy kolory właśnie ten huk, ten odgłos z gardła i piersi dał sygnał do zmiany warty. Odgłosy. Jesień miała ich wiele. Była to pijana orkiestra, która zawładnęła domem i ogrodem. Wszytko wibrowało i roznosiło się echem, wstrząsane konwulsyjnym dreszczem. Liście szlochały, gałęzie wdawały się w bójki. Łzawiły dachówki, rzygały rynny. Metal poręczy dygotał, donice z terakoty gwizdały. Woda szemrała i kapała po marmurach, ceramice i kamieniu, za każdym razem wydając inne odgłosy, wypluwając ziemię i błoto ze wszystkich możliwych otworów.
Jest jeszcze trzecia postać rozgrywającego się na małej przestrzeni - bo powieść to niezwykle kameralna, żeby nie powiedzieć intymna, jakby stworzona na deski teatru - dramatu. Mąż głównej bohaterki. Niby nieobecny, ale swoim pojawianiem się przestawia zwrotnicę zdarzeń i to, co wydawałoby się rozegra się tylko pomiędzy dwoma kobietami, bywa rozpisane na trzy głosy. Muszę niestety pisać w ten sposób, by nie ujawniać fabuły. Dość powiedzieć, że debiut włoskiej dziennikarki Elviry Seminary jest bardzo udany i warty poznania. Pozwolę sobie przytoczyć jeszcze jeden fragment (może na zachętę):
Kiedy zgasiłam lampkę, objęliśmy się, jak już od dawna nam się nie zdarzało, skóra zespolona ze skórą, moje stopy niczym liście na jego kostkach. Jedna wspólna pierś, jeden wspólny brzuch. Ciała tak przylegające, że nawet pojedyncza mrówka na moim brzuchu zginęłaby uduszona. Spleceni, przytuleni, ze wstrzymanym oddechem, aby ochronić pożądanie, albo może wspomnienie pożądania, żeby go nie stracić, obronić przed nami samymi, powiedzieć ciałom, że to tylko kwestia czasu, że jakaś przeszłość zostanie pochowana, a jakaś inna powróci.
fot. Eva Scriba |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz