10 maj 2019

Potworna Strażniczka Książek

Z przyjemnością przeczytałam kolejny tom przygód Calpurnii Tate (o pierwszej książce pisałam tu>>>). Badaczki przyrody, ciekawej otaczającego świata. W drugim tomie (można te tomy czytać niezależnie) dziadek dziewczynki nadal próbuje wydestylować idealny alkohol z pekanów (nawiasem mówiąc smakują jak włoskie, ale podobno mają więcej właściwości odżywczych) i wciąż nie pamięta imion swoich wnuków, obdarzając uwagą jedynie Calpurnię, która walczy o należne jej miejsce w rodzinie (dziewczynka za drobne prace domowe dostaje mniejsze kieszonkowe niż jej bracia). 

J. Kelly, Niezywkły świat Calpurnii Tate, Wydwnictwo Dwie Siostry, Warszawa 2017.

Na urodziny Calpurnia dostaje od dziadka pierwszą książkę Darwina: "Och, przyjemność, cud i oczekiwania płynące z nowej książki!" - tak reaguje na prezent (kiedy ostatnio tak zareagowaliście na nową książkę?). Calpurnia chce w pewnym momencie wyruszyć w świat, ale dziadek przekonuje ją, że aby podróżować po świecie wystarczy książka, globus, atlas, ewentualnie mikroskop i teleskop. Wydaje się wiedzieć, że ambicje dziewczynki brutalnie zderzają się z tym "co wypada młodej panience". Calpurnia musi znosić też towarzystwo swojej kuzynki Agathy. Ta w wyniku katastrofy na wybrzeżu zamieszkuje u ciotki i wuja i dzieli pokój z Calpurnią. W wyniku tejże katastrofy nerwy Agathy ucierpiały a lekarz zaleca jej "niezbyt pobudzające lektury", ostrzega przed "powieściami, gdyż powieści podsycają wyobraźnię i wzburzają myśli, czyli dają skutek przeciwny". Najlepsza jest według doktora "pouczająca, wyważona, podnosząca na duchu biografia (...) im dłuższa, tym lepiej". Calpurnia odwiedza zatem bibliotekę: 
"Wizyta w bibliotece wiązała się z koniecznością stanięcia twarzą w twarz z podstarzałą bibliotekarką, niejaką panią Whipple, okropnym babsztylem, który trzymał książki pod ścisłą kontrolą i decydował czy można je wydać dziecku czy nie. Raz bibliotekarka poniżyła mnie, odmawiając wypożyczenia mi "O pochodzeniu gatunków" pana Darwina, ale na szczęście dziadek uratował sytuację i podarował mi swój egzemplarz. Mimo to surowy wzrok pani Whipple wciąż przyprawiał mnie o drżenie. (...) Panował tam półmrok, pachniało papierem, farbą drukarską, skórą i kurzem. Ach, urzekający zapach książek. Czy może być coś lepszego? Owszem. Może. Nieobecność bibliotecznej harpii. Położyłam książki do zwrotu na kontuarze. Pani Whipple na szczęście nie było widać, słyszałam jednak szelest jej wytartej czarnej sukni z bombazyny oraz ciche poskrzypywanie usztywnianego fiszbinami gorsetu i czułam zapach kulek na mole, a wszystko to oznaczało, że bibliotekarka czyha gdzieś w pobliżu. Dziwne. Nagle pani Whipple niczym pajac na sprężynie wyskoczyła na mnie zza lady. Odskoczyłam na milę, wydając zduszony pisk. Nie rozumiałam, jak to możliwe, że ta tęga i niemłoda już osoba porusza się tak szybko i zwinnie - Proszę kogo tu mamy - powiedziała ponuro - Calpurnia Virginia Tate jak zwykle skrada się chyłkiem. Co za gorzka niesprawiedliwość! Oczywiście, że potrafiłam się skradać, ale w tamtej chwili wcale tego nie robiłam. Dlaczego ta potworna strażniczka książek tak mnie traktuje? Przecież obie kochamy czytać, prawda? Logicznie rzecz biorąc, powinnyśmy być bratnimi duszami, a tymczasem z  jakiegoś powodu wiecznie doprowadzałyśmy się nawzajem do pasji, i to z niezwykłą łatwością". 
Po namyśle Calpurnia dochodzi do wniosku, że zachowała się niegrzecznie. Stara się zrozumieć bibliotekarkę, która "była wdową, miała swoje lata, ledwie wiązała koniec z końcem i na domiar złego musiała mieć do czynienia z takimi bezczelnymi dziećmi". Bibliotekarka "była Strażniczką Książek i należał jej się szacunek. Co z tego, że traktowała je jak swoją własność i niechętnie powierzała nieuważnym znajomym. Trudno się dziwić, bo pewnie nie zawsze właściwie się z nimi obchodzili, miewali brudne łapska, podkreślali fragmenty lub gryzmolili na marginesach, a czasem nawet dopuszczali się zła ostatecznego - gubili jakiś cenny tom! Nie do pomyślenia".  

Dochodzi do swoistego pojednania z bibliotekarką, ale największy wpływ na Caplurnię będzie miał przyjazd do miasteczka weterynarza. Calpurnia dorasta i zadaje coraz więcej pytań, które wprawiają w zakłopotanie dorosłych. Widzi niesprawiedliwość swojego położenia, pyta o granice wolności i chce je testować. Coraz bardziej wierzy w siebie i definiuje czego chce od życia. Z ogromną chęcią przeczytałabym o jej dalszych losach. 

4 komentarze:

Monika Badowska pisze...

Też bym poczytała o Calpurnii, bo fascynująca z niej osoba.
Pozdrawiam:)

Eva Scriba pisze...

Szczerze polecam :)) Pozdrawiam serdecznie :))

Charlie Bibliotekarz pisze...

Postać bibliotekarki nie budzi sympatii, ale na szczęście tak jak napisałaś - dochodzi do pogodzenia.

Mam pytanie - co to jest bombazyna? Nie chce mi się szukać w googlach :D

Eva Scriba pisze...

Taka tkanina, głównie do odzieży żałobnej stosowana :))