Dziś kilka słów o książce, którą wręcz połknęłam, a chodzi o "Smutek i rozkosz" nieznanej dotąd w Polsce pisarki Meg Mason. Bohaterką tej powieści jest czterdziestoletnia Martha. Sama o sobie mówi, że jest kimś "komu niezbyt dobrze idzie udawanie człowieka" a "życie sprawia jej więcej trudu niż innym". Gdy Martha skończyła siedemnaście lat w jej głowie "wybuchła mała bomba" i od tamtej pory próbuje znaleźć odpowiedź na pytanie co się z nią dzieje - skąd tyle w niej łez, dlaczego tak często ma ochotę się schować i dlaczego nie może żyć jak inni, choć tak bardzo się stara. Stara się być dobrym pracownikiem, wyrozumiałą siostrą i córką, kochającą żoną. Bardzo często jednak dochodzi do ściany (okładka bardzo adekwatna), wstaje i upada, zaczyna od początku.
"Smutek i rozkosz" to bardzo przenikliwa i wciągająca opowieść o zmaganiu z chorobą i codziennością. Jest to też pełna czułej wyrozumiałości i skrząca humorem, momentami bardzo przekorna, opowieść o miłości.
Sporo znajdziecie tu motywów książkowych - ojciec głównej bohaterki jest poetą a ona sama przez pewien czas pracuje w wydawnictwie specjalizującym się w książkach historycznych o wojnie, które pisze właściciel tego wydawnictwa. W prezencie od męża Martha dostaje kartę do biblioteki, skąd wypożycza jedną książkę Iana McEwana. Nawet jej nie czyta bo książka okazuje się zbiorem opowiadań i od razu trafia do szuflady, co skutkuje upomnieniem z biblioteki. Martha próbuje czytać "Ulissesa" ale z marnym skutkiem, preferując jednak książki Lee Childa.
Jeśli potrzebujecie powieści mądrej, przemyślanej i sprawnie napisanej, a jednocześnie zapewniającej chwilę zapomnienia i refleksji "Smutek i rozkosz" jest dla Was.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz