20 mar 2023

Biblioteka jak kanciapa

 Jak zapewne wiecie za cel postawiłam sobie śledzenie pojawiających się w literaturze bibliotekarek i bibliotekarzy. Czasem wymaga to nie lada poświęceń i takim była lektura harlekina "Ucieczka z Wall Street" Maggie Cox. Bohaterką jest tu Lara Bradley, która pracuje jako "bibliotekarz naukowy". Pewnego dnia do drzwi domu rodziców Lary puka najlepszy przyjaciel z dzieciństwa nieżyjącego już brata bohaterki. Gabriel Devenish - nawiasem mówiąc straszny buc - jest finansistą i człowiekiem bardzo zamożnym, a przy okazji miłością Lary z młodzieńczych czasów. Gdy Lara wyznaje Gabrielowi gdzie pracuje, ten nie może wyjść ze zdziwienia, że:

"Osoba o tak gorącym temperamencie zamknęła się gdzieś, w jakiejś zakurzonej kanciapie, żeby podsuwać lektury wiekowym, neurotycznym lub niedomytym czytelnikom".

Na co Laura odpowiada:

 "Nie pracuję w piwnicznej izbie, przekładając opasłe tomy z półki na półkę. Jestem zatrudniona w bibliotece uniwersyteckiej, konserwuję starodruki na mikrofilmach, drukuję skrypty dla studentów, korzystając z najnowszych maszyn. Biblioteka to nie skansen. 

Zdziwił mnie ten zakres obowiązków Lary, ale potem przypomniało mi się, co tak naprawdę czytam. Oczywiście Lara po takim tekście ze strony Gabriela nie wyrzuca go za drzwi (ja bym to zrobiła i to kopnięciem w miejsce, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę) tylko wdzięczy się do niego, przyjmuje zaproszenie do Nowego Jorku, ląduje z nim w łóżku i jeszcze zachodzi w ciążę. A potem wiadomo żyli długo i szczęśliwie...



Brak komentarzy: