10 maj 2010

a imię jego 42...

"Co nas kręci, co nas podnieca" to 42 film w dorobku Allena. I choć polska wersja tytułu raczej drażni i nie oddaje ani tematyki, ani przesłania filmu, to naprawdę warto go zobaczyć. Jest znacznie lepszy niż "Vicky Christina Barcelona" - dużo więcej w nim zabawnych scen i słownych potyczek. I choć motto kończące film może wydać się banalne (Nieważne z kim się kochamy, ważne by kochać i być szczęśliwym zanim śmierć nas zabierze), to Allenowi udało się stworzyć naprawdę dobry film o miłości, ale też o poszukiwaniu własnej tożsamości i dążeniu do wewnętrznej prawdy, życia w zgodzie z sobą samym.


2 komentarze:

Kefas pisze...

film o miłości.. bleh bleh..

Eva Scriba pisze...

No, ale przecież nie mydło z cukrem, tylko z humorem, lekko ironicznie, jak to u W.A. Możesz iść spokojnie bez poduszki i mp3.