2 cze 2010

Pies

Siedzę w pokoju swojego dzieciństwa. Przez otwarte okno wpada świeże od deszczu powietrze. Nie dobiegają tu prawie żadne hałasy, czasem jakieś głosy wybierających się na imprezę - w końcu jutro wolny dzień. Na moich stopach ułożył się pies. Czuję jego mokry nos na kostce, wyczuwam miarowy oddech i każde poruszenie. Dobrze, że jest. Mimo, że nie mój, to dziś wierny kompan. Zadziwiające że śpi w ten sposób, przecież pod biurkiem jest tak niewiele miejsca. Musi być mu niewygodnie. On został dziś bez swojej pani. Dzielimy więc samotność na pół. Ale lżej mi jest tylko trochę.

fot. MMS

2 komentarze:

agnieszka pisze...

fajnie Wam,mój kot woli spać z moim synem,potowarzyszę więc Wam :)

Eva Scriba pisze...

Zapraszam. O każdej porze :)
A ja generalnie jestem kociarą.
Pozdrawiam serdecznie.