23 paź 2010

Nieznośna przykrość bytu

Czarna komedia. Biorę Królową Karo i idziemy. To już taki rytuał, że chodzimy w każdy czwartek do kina. Tanio jest. Ostatnio obśmiałyśmy się i wzruszyłyśmy na "Benku". Tym razem miało być podobnie. Tylko jakoś w tych momentach w których ludzie najbardziej pękali ze śmiechu nam chciało się bardziej płakać. Absurd w niektórych scenach za bardzo przypominał jeszcze niedawną codzienność. Nas przeczołgał ten film, ale w sumie warto bo happy end, zwycięstwo nad nieznośną przykrością bytu i kilka naprawdę zabawnych scen, no i genialnie zagrany główny bohater. Polecam "Boso ale na rowerze".

Brak komentarzy: