Biblioteki nie straszą już zatęchłymi książkami i bibliotekarkami w białych kołnierzykach, wyciągniętych pulowerkach dzierganych na drutach, z mysim ogonkiem lub kokiem, spoglądających groźnie spod rogowych okularów. Biblioteki to teraz nowoczesne centra informacji, wiedzy i kultury. A same bibliotekarki od drzwi witają nas uśmiechem, chętne do pomocy, doradzą, jaką lekturę wybrać, pomogą znaleźć, wypożyczą. Zadbane, umalowane, życzliwe, żadnych pulowerków i białych kołnierzyków, a tym bardziej niechęci czy wrogości.
Więcej tu.
Więcej tu.
6 komentarzy:
Co oni z tymi pulowerkami? Czyżby jakiś atak na Pulowerka? ;P
Zastanawiałam się, kiedy ostatni raz widziałam "stereotypową" bibliotekarkę - w zimie, kiedy w większości filii jest tak zimno, że bibliotekarki zakładają dwa swetry i właśnie pulowerki, żeby nie zamarznąć na śmierć.
Nom, ja też nie latam o tej porze roku w kusej kiecce tylko raczej się opatulam, gdybym mogła pewnie bym i wyciągnęła jakiś pulowerek, ale wyglądam w tym raczej jak ludzik Michelin ;))
Jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pulowerek...
"Praca w bibliotece jest dla niej niemal jak tlen do oddychania." - Aż tak to nie mam, ale ogólnie to nie narzekam. I tak, też mam na sobie cieplutki sweter.
Nosze swetry. I koszule z kołnierzykiem też :)
Jak miałem staż w bibliotece pedagogicznej, zawsze po piętnastej albo w magazynie lektur lub w magazynie w miesięczników ściągałem sobie majtki. Ktoś by się zapytał, dlaczego ściągałem sobie majtki. Dlatego że po całym dniu w majtkach było mi nie wygodnie i właśnie dlatego ściągałem sobie majtki, natomiast latem sprawa była inna. Po całym dniu majtki mi się kleiły, żeby wyschły mi majtki ściągałem majtki
Prześlij komentarz