14 cze 2012

Szalik

Umberto Eco twierdzi, że książka przypomina koło, ponieważ wynalazku tego nie można udoskonalić a forma książki nie zmienia się od stuleci. Poza książką wymienia też rower i okulary, podkreślając, że nie da się przekroczyć granicy doskonałości. Dodałabym do tego zestawu szalik. Ten niepozorny element garderoby, niegdyś jedynie uzupełnienie garderoby, żyjący w cieniu czapki i rękawic, z czasem zyskał na znaczeniu. Ujawnił się białym kolorem na czarnym płaszczu, z biegiem lat przyjmując wszystkie możliwe odcienie. Jego forma się nie zmienia i pozostaje niezależna wobec trendów modowych. Powszechny i budzący dobre skojarzenia, a czasem będący bohaterem literackim – wystarczy przypomnieć Żółty Pilcha i Śliwkowy Sowy.

A pomyślałam sobie o tym wracając do domu przez zatłoczone miasto, pełne kibiców z szalikami właśnie. Jak bardzo przewrotna staje się w tym wydaniu natura tego przedmiotu – już nie ma za zadania chronić przed zimnem, a staje się mocnym identyfikatorem, wyróżnikiem, podkreślającym niemal plemienną przynależność jego właściciela. Bo jest coś pierwotnego w kibicowaniu ulubionej drużynie. Jakaś ludzka tęsknota za rytuałem i wspólnotą, której nie są w stanie wypełnić inne aktywności. I dlatego nie nalegam by w tym współuczestniczyć, zostawiając M. w spokoju. Mam swoje misteria.

2 komentarze:

inwentaryzacja krotochwil pisze...

Tyle się ostatnio naczytałam postów o Euro, a analiz antropologicznego wymiaru szalika jak na lekarstwo. No i cóż, wyprzedziłaś mnie ;)
Artystyczne szaliki też w natarciu:

http://www.artmuseum.pl/wideo.php?l=0&id=cos_wiecej_niz_szalik

Eva Scriba pisze...

Nom, czasem samą siebie zaskakuję... Pozdrawiam :)