Wybór kalendarza nie jest prostą sprawą. To coś co nosimy przy sobie niemal stale (o ile, oczywiście w ogóle go używamy), przez okrągły rok. To powiernik najpilniejszych spraw, wykonanych - lub nie - zadań, czasem sekretnych myśli, czy haseł i kodów. Rzadziej już adresów i telefonów. Jeśli nie korzystam akurat ze służbowego, wybieram taki o dość grubych białych kartkach - by mazanie przeróżnymi pisakami nie powodowało przebijania notatek na drugą stronę, z datami oznaczonymi dużą czcionką, urywanymi rogami i przekładką ze wstążki. To bardzo przyspiesza podjęcie decyzji, a nie jest tylko dowodem na jakiś rodzaj bzika ;) Radzę też omijać Empik - mają bardzo duże marże a różnice między ich cenami a takimi w księgarni to często kilkanaście złotych. W tym roku wybór padł na kalendarz firmy Albi:
Sowy, sowy i jeszcze więcej sów ;) |
2 komentarze:
Świetne są :D Ja w tym roku mam w muffinki ;) Uwielbiam je piec, więc taki kalendarz do mnie pasuje :)
To nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć Ci pysznego roku! ;) Pozdrawiam cieplutko.
Prześlij komentarz